Podziwiam papieża Franciszka i dziękuję Bogu za nową energię, którą daje Kościołowi. Ale nie zapominam o tym, że nie byłoby Franciszka bez odwagi i mądrości Benedykta XVI.
Cieszę się, że papież Franciszek został Człowiekiem Roku tygodnika „Time”. Choć kiedy słyszę, że w rankingu pokonał Miley Cyrus (gwiazdeczka, która wsławiła się wyjątkowo wyuzdanym występem na MTV Video Music Awards 2013) czy Baracka Obamę (walczący z Kościołem zwolennik aborcji, jeden z najbardziej nieudolnych prezydentów w historii USA), to takie wyróżnienie staje się dla mnie niejednoznaczne. Tak działa nasz świat. Wszystkich wrzuca do jednego globalnego worka, wyróżnia lub poniża ludzi według własnych marketingowych reguł gry. „To, co czyni tego papieża wyjątkowym, to tempo, w jakim poruszył wyobraźnię milionów ludzi, którzy w ogóle utracili nadzieję, jeśli chodzi o Kościół” – tak uzasadniano tytuł. Dodajmy, że to samo wyróżnienie dostali kiedyś Jan XXIII (1962) i Jan Paweł II (1994 r.). Popularność papieża może bez wątpienia być szansą na zdobycie dla Chrystusa nowych ludzi. Wierzę mocno, że tak się stanie. A jednak za bohatera minionego roku uważam Benedykta XVI. Dlaczego? Przede wszystkim za jego pokorę i odwagę podjęcia decyzji, której – powiedzmy to szczerze – nikt praktycznie nie brał pod uwagę (mimo że teoretycznie zawsze było wiadomo, iż jest ona możliwa). Umieć zejść ze sceny, przyznać się do swojej niemocy, która nie pozwala iść dalej, zgodzić się z tym, że jestem tylko sługą, który spokojnie może być na swoim stanowisku zastąpiony przez kogoś innego – tego typu cnoty nie są w dzisiejszych czasach premiowane. A przecież jest w nich coś na wskroś ewangelicznego, jest w nich autentyczna wielkość. Benedykt XVI mówił, że podjął swoją decyzję z głębokim przekonaniem, że taka jest Boża wola.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.