Z politycznym fasonem

O wpływie polityki na modę w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i Niemieckiej Republice Demokratycznej opowiada wydana niedawno książka Anny Pelki. Jak się okazuje, głównie w latach 60. ub. wieku, Warszawa w trendach mody była wzorcem dla wschodniego Berlina.

W latach 60. szaloną popularnością wśród polskiej młodzieży cieszyły się stroje autorstwa Barbary Hoff. Jak pisze Pelka, w jej kolekcjach "wiele rzeczy było dopasowanych kolorystycznie i stylistycznie, tak że można je było kupować w komplecie, albo też tworzyć własne zestawienia", co stanowiło rodzaj przyzwolenia młodzieży na "indywidualne i niezależne stanowienie o swoim wyglądzie".

Ważną cechą kolekcji Hoff była też niska cena ubrań. Projektantka przyznawała, że są one szyte "z tkanin tandetnych, najtańszych, niemodnych nawet". "Ale zawsze ostatni krzyk, jeśli idzie o krój i styl (...) Ja chcę robić efemerydy, modę jednego sezonu, sukienkę za sto złotych, ale supermodną, niech latają w nich dziewczyny, niech nie czują się +odstałe+ od nowości światowych. Że się te kiecki gniotą? Za sto złotych niech się gniecie, ale niech będzie malownicze. W innych krajach, na przykład w Anglii, dziewczyny nie zwracają na to uwagi, nieskazitelnie są ubrane tylko damy" - mówi cytowana w książce Pelki, znana polska projektantka mody.

Wschodnioniemiecka projektantka Ulla Stefke o Polsce lat 60. mówiła, że to kraj "niezwykle wolny, otwarty i nowoczesny" w porównaniu z jej ojczyzną. "Czuliśmy, że to zupełnie inny klimat niż ten u nas, w Berlinie" - wspominała.

Jak podkreśla w książce Pelka, geograficzna bliskość NRD do państw zachodnich nie oznaczała wcale lepszego dostępu do wiedzy o trendach w modzie w tych krajach. Dobitnie świadczy o tym przegląd prasy kobiecej. "O ile w Polsce najczęściej przedrukowywano fotografie z francuskich lub niemieckich czasopism mody, o tyle w NRD moda zachodnia prawie w ogóle się nie pojawiała" - wyjaśnia.

Projekty plastyków Mody Polskiej zainteresowały jednego z najwybitniejszych w tym czasie fotografów mody, Petera Knappa, który pracował wówczas w Paryżu dla magazynu "Elle". Przyjechał on do Warszawy w 1966 r. i wykonał serię zdjęć m.in. minispódniczek z łowickich pasiaków i sukienki w stylu op-art.

O zdolnościach projektantów z tego okresu może świadczyć m.in. strój polskich sportowców na igrzyska zimowe w Grenoble (Francja) w 1968 r. Ekipa pojechała na olimpiadę w białych i krótkich kożuszkach - oba te elementy były wówczas nieznane w modzie na kożuchy, które zdominowała wtedy rynek odzieży zimowej. Dodatkowo, okrycie to było jeszcze haftowane. Jak pisze Pelka "zawodnicy wrócili do Polski bez kożuchów, gdyż potrzebując dewiz, z chęcią odpowiedzieli na popyt". "Pojawili się na lotnisku bez kożuchów, w tak zwanym byle czym" - wspominała projektantka Kalina Paroll.

Anna Pelka ma 39 lat, urodziła się w Chorzowie. Obecnie mieszka w Monachium, gdzie jest pracownikiem miejscowego Uniwersytetu Ludwika Maksymiliana. Ukończyła Wydział Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. W 2006 r. obroniła doktorat na Uniwersytecie Ruhry w Bochum (Niemcy). W latach 2008-2011 odbyła staż podoktorski na Wydziale Sztuki Autonomicznego Uniwersytetu w Barcelonie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości