Katarzyna Nowak, niewidoma artystka z Wrocławia, od zawsze intensywnie „oglądała” świat wokół siebie. Obecnie pełni funkcję honorowego ambasadora audiodeskrypcji.
Wspomina lata 80. ubiegłego wieku, kiedy o tej formie opisywania słowami obrazu nikt nie słyszał, a dla większości rodziców niewidomych dzieci oczywiste było, że wizyta w kinie czy oglądanie telewizji nie są przeznaczone dla ich pociech. Po co je sadzać przed ekranem, skoro nie widzą? Z Kasią było inaczej.
Słowa jak pędzel
– Rodzice zabierali mnie do kina, a ja bardzo to lubiłam – mówi. – Podobało mi się choćby to, że w kinie inaczej wszystko słychać. Pierwszy film, na który poszłam, to była „Akademia pana Kleksa”. Moja siostra opowiadała mi dokładnie, co bohaterowie robią, opisywała akcję. Film zawierał dużą ilość piosenek – o leniu, Kaczce Dziwaczce, Wyspach Bergamutach – co na pewno ułatwiało mi odbiór treści.
Kasia oglądała wszystkie wieczorynki, poznała dobrze dzieje pszczółki Mai, Baltazara Gąbki, niedźwiadków zwanych Dżeki i Nuka. To nie była tylko rozrywka. Dzięki dostępowi do świata powszechnie oglądanych bajek mogła łatwiej odnaleźć się w dziecięcym środowisku.
Było to spore wyzwanie dla jej bliskich – na przykład wtedy, gdy musieli jej przekazać treść czeskiej bajki „Sąsiedzi”, niezawierającej w ogóle dialogów.
– Szczególny dar opowiadania ma moja mama – tłumaczy Katarzyna. – Sama barwa jej głosu oddawała to, co działo się na ekranie. Kiedy szłam z bliskimi do kina, wybieraliśmy miejsca takie, by nie przeszkadzać innym i… zaczynało się opowiadanie. Towarzyszy ono Kasi także m.in. przy oglądaniu „występu” fontanny na pergoli – potrafi wyobrazić sobie kolory, światła, ich ilość i rozmaite konfiguracje. Dość poważnym zadaniem jest próba opisu np. spektaklu baletowego czy opery.
– Czasem rodzic przyjdzie na film czy widowisko z niewidomym dzieckiem i sam ogląda wszystko, nie przekazuje jednak nic malcowi. W efekcie niewiele on z tego skorzysta – mówi Katarzyna. Jej mama dodaje, że warto już od małego przyzwyczajać niewidome dzieci do wsłuchiwania się w słowa opisów. Nieprzyzwyczajone, miewają potem problem ze skupieniem się.
Islandzka misja
Wielką pasją niewidomej artystki jest muzyka. Razem z Romanem Kaweckim napisała książkę „12 kropel życia”, która mówi o jej życiu, licznych pasjach i talentach, o spełnianiu marzeń. Dziewczyna współpracuje z Ryszardem Sławczyńskim z Klubu Muzyki i Literatury we Wrocławiu i to dzięki niemu, jak wspomina, nawiązała kontakt z Centrum Kultury Wrocław-Zachód. Tutaj z czasem zaproponowano jej zostanie „twarzą” audiodeskrypcji – metody odpowiedniego słownego opisu obrazu, np. filmowego, tak by osoba niewidoma mogła go odebrać, zrozumieć.
Jej głównym zadaniem jest podniesienie poczucia wartości twórcy.
Kiedyś taniec przenikał do tego stopnia życie ludzi, że był nawet wyrazem modlitwy. #Rok_Tischnera