– Śpiew gregoriański, łacina to naturalny język Kościoła – przypomina o. Albin Chorąży OCist, proboszcz parafii MB Królowej Korony Polskiej w Gdańsku-Oliwie.
Chorał gregoriański to tradycyjny, jednogłosowy śpiew liturgiczny. Skodyfikowany przez św. Grzegorza Wielkiego, upowszechniany przez benedyktynów, kartuzów, cystersów, przez wieki był śpiewem własnym Kościoła. Pełnym dostojeństwa, powagi i zadumy. Do tej tradycji nawiązuje działająca przy parafii ojców cystersów w Gdańsku-Oliwie Schola Gregoriana Oliviensis. Rozpoczęła ona działalność niedawno, bo w 2013 r.
– Początkowo było ośmiu mężczyzn, teraz już trzynastu – cieszy się Jacek Bratke, organista i założyciel chóru. – Chętni mogą w każdej chwili dołączyć – podkreśla. Większość członków chóru mieszka w Oliwie.
– Tu na każdym kroku czuć ducha cystersów. Zabytki, architektura, krajobraz noszą ich ślady – dodaje Jacek Bratke. – Zrodził się tu także pomysł stworzenia grupy zajmującej się propagowaniem twórczości cystersów, którzy w Oliwie byli już od końca XII w. Naszym zadaniem jest poszukiwanie materiałów źródłowych i wykonywanie chorału cysterskiego – wyjaśnia.
– Melodie cysterskie są proste. Ambitus, czyli rozpiętość dźwięków, ogranicza się do zaledwie 10 tonów. Muzyka ogołocona jest z wszelkich ozdobników, uznawanych za frywolne, rozpraszające i próżne. Chorał to przede wszystkim modlitwa. Dla nas to także spotkanie z drugim człowiekiem. Wspólnie chcemy stworzyć coś dobrego. Odrywamy się od otaczającej nas rzeczywistości. Pragniemy uczestniczyć w czymś wzniosłym, obcować z doskonałością – tłumaczy organista. Każda epoka ma swój styl.
– Kiedy byłem małym chłopcem, w kościołach słuchałem mszy bigbeatowowych. Muzycy chcieli grać w taki sposób, który odnosił się do stylu ich ówczesnego życia – wspomina o. Albin Chorąży. – W średniowieczu muzyka chorałowa była jedyną. Dziś grupy modlitewne grają muzykę współczesną, która dociera do ludzi, a jak mówi tekst ewangeliczny: gospodarz wybiera ze swego skarbca rzeczy nowe i stare – zauważa. Największym entuzjastą tego rodzaju śpiewu jest Jacek Bratke. Tak twierdzi proboszcz o. Albin.
– Od początku istnienia wkłada w zespół całe swe serce, poświęca wiele czasu na odnajdywanie nut i tekstów, potem na próby śpiewu. Efekty tej ciężkiej, ale wykonywanej z radością pracy są coraz bardziej widoczne. Najmłodszym członkiem grupy jest 14-letni Jakub Kozakiewicz. – Służę w parafii jako ministrant. Niespodziewanie uczestniczyłem we Mszy św. trydenckiej. To był moment, od kiedy zacząłem poszukiwać największego piękna liturgii – tłumaczy.
Swą przygodę z chorałami kontynuuje w Gdańsku Oskar Kozłowski. – Parę lat temu śpiewałem w chórze na Pomorzu Środkowym. Tu jestem od niedawna. Byłem w sierpniu na II Festiwalu Muzyki Sakralnej w Sopocie. Wspólny występ męskiej Scholi Gregoriana Oliviensis i sióstr z Zakonu Najświętszego Zbawiciela św. Brygidy urzekł mnie. Wiedziałem, że tu jest moje miejsce. Będąc na widowni, zauważyłem bardzo pozytywny odbiór tego śpiewu przez słuchaczy. Śpiew gregoriański ukazuje bogactwo katolickiej twórczości – zwraca uwagę.
Do zespołu dołączył też Dominic Sheridan, Australijczyk. – Przez sześć lat śpiewałem w takiej grupie w Sydney. Przyjaciel mi podpowiedział, że w Gdańsku jest też taka możliwość, więc skorzystałem. Na co dzień jestem doktorantem na Uniwersytecie Gdańskim i uczę języka angielskiego.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...