„Encyklopedia katolicka” ukończona! Pomysł powstał w 1948 roku, 1. tom ukazał się w 1973 roku. Właśnie ukazał się ostatni, 20 tom. Sztandarowe dzieło Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zajmuje metr na półce.
Razem z tą encyklopedią rosły całe pokolenia. Jeszcze jako ministrant widziałem na półce u wikarego pierwsze tomy „Encyklopedii katolickiej”. Już wtedy słyszałem żart, że subskrypcję na pozostałe tomy dostanę w testamencie. Wiedziałem wtedy, co to jest encyklopedia, ale zestawienie ze słowem „katolicka” budziło pewne zdziwienie i zaciekawienie. Kojarzyło mi się to z dostępem do jakiejś tajemniczej katolickiej wiedzy, w czasach komuny raczej zakazanej. Kiedy byłem w liceum, pamiętam, że nasz katecheta na religii przed świętami korzystał obficie z hasła „Boże Narodzenie”. Potem już w seminarium śp. ks. Franciszek Szulc, który wykładał dogmatykę w naszym seminarium w Katowicach i na KUL-u, z charakterystyczną dla siebie emfazą w głosie raz po raz cytował „Eee Kaa, tom 2, hasło »Bóg«, najlepiej opracowane na świecie!”. Podczas studiów w seminarium zakupiłem wznowione właśnie cztery pierwsze tomy słynnej EK, najnowszy tom 5. oraz subskrypcję na kolejne. Nie przypuszczałem, że gdy upłynie 20 kolejnych lat, moje skromne nazwisko zostanie dopisane do długiej listy 3040 autorów haseł. Jedno małe hasło, ale zawsze. To zaszczyt wejść do grona twórców dzieła, które jest w jakimś sensie wizytówką polskiego katolicyzmu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...