Guido Chiesa nakręcił w 2010 roku jeden z najniezwyklejszych filmów biblijnych. Zamiast tradycyjnej, ruchomej ilustracji biblijnej, dał widzom swoistą opowieść ku przestrodze, nakręconą w konwencji etno.
Najczęściej w kostiumowych produkcjach biblijnych Ziemia Święta stanowi urokliwe, egzotyczne tło. Niewiele wiemy o mieszkańcach tej krainy. Ich życie codzienne i obyczaje na ekranie pojawiają się migawkowo, wyrywkowo, bądź wcale.
U Chiesy jest inaczej. To społeczność, w której przyszło żyć Maryi najbardziej interesuje reżysera. Mentalność tamtych ludzi zdaje się go zajmować bardziej, niż wierne trzymanie się ewangelicznych tekstów. Wielu widzów, przyzwyczajonych do bardziej tradycyjnych ekranizacji, może więc odrzucić ten film. Myślę jednak, że byłby to błąd. Ten obraz naprawdę potrafi dać do myślenia.
To co uderza w nim najbardziej, to krytycyzm z jakim twórcy podeszli do epoki. Kobiety nie mają tu praktycznie żadnych praw. Jest za to patriarchat, męska przemoc, zabobony i religijne nakazy, które bezwzględnie należy wypełniać – inaczej zostanie się ukaranym, bądź wyrzuconym poza nawias społeczeństwa.
Nastoletnia Maryja (znakomicie zagrana przez Nadię Khlifi) obserwuje to wszystko z niedowierzaniem, smutkiem, czasem przerażeniem. Wrodzone dobro nie pozwala jej zaakceptować wielu rytów i zachowań, które inni Izraelici akceptują i bezrefleksyjnie godzą się na nie. Tak jest np. z obrzezaniem. Widząc cierpienie obrzezanego noworodka, Maryja nie potrafi zrozumieć dlaczego zadaje się tak straszne cierpienie dziecku i odruchowo buntuje się przeciw temu.
Maryja buntowniczka. Maryja feministka. Maryja rewolucjonistka… - i takie określenia pojawiały się w recenzjach tego filmu. Jeśli jednak ekranowa Maryja oburza się tu przeciw czemuś, to głównie przeciw religii, która stała się nieludzka.
Miast miłości, miłosierdzia i zrozumienia, widzimy na ekranie kapłanów-strażników ortodoksji. „Bezwzględnych dozorców” dbających wyłącznie o to, by dany obrzęd został odprawiony zgodnie z ustanowioną i uświęconą przez wieki tradycją. Bóg w ich nauczaniu nie jest litościwy. To bardziej mściwy tyran, karcący i zsyłający na swój lud nieszczęścia. Nic więc w tym dziwnego, że Maryja nie akceptuje takiej wynaturzonej religijności.
Nie sądźcie. Miłujcie. Któż jest bez grzechu… - te wspaniałe, chrystusowe idee dopiero mają się narodzić i Guido Chiesa stawia tezę, że nie byłoby ich, gdyby nie charakter, wrażliwość Maryi. Włoski twórca przestrzega też przed faryzejstwem, religijną obłudą, wywyższaniem się. Nie jest to seans łatwy, lekki i przyjemny, ale myślę, że taki filmowy wstrząs to, mimo wszystko, coś bardzo potrzebnego. Wartościowego. Mogącego wiele nam uświadomić.
Na koniec ciekawostka: w rolę jednego z mędrców przybyłych ze Wschodu wciela się tu Jerzy Stuhr.
***
Film można legalnie i bezpłatnie obejrzeć w serwisie Youtube – wystarczy kliknąć tutaj
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…