Malowała od dzieciństwa – nawet węglem po bielonej ścianie czy kijem po rosie.
Muzeum w Przysusze będzie prezentować twórczość laureatów ogólnopolskiej Nagrody im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”. Od 2002 r. jest jej współorganizatorem.
Ten cykl rozpoczęła wystawa czasowa malarstwa Marianny Wiśnios, która tę nagrodę otrzymała w 1991 r. Pani Marianna urodziła się w 1914 r. we wsi Rataje, w okolicach Wąchocka. Tam spędziła całe życie, pracując na roli w niewielkim, 2-hektarowym gospodarstwie. Zmarła w 1996 r. Była malarką, której samorodny talent i twórczość należą do najciekawszych zjawisk artystycznych z pogranicza sztuki ludowej i naiwnej.
Jej obrazy prezentowane były na wielu wystawach i znalazły miejsce w najważniejszych kolekcjach muzealnych i prywatnych. „Dziewuszką byłam, już rysowałam. Kreśliłam węglem po bielonej ścianie w izbie, po piecu, po deskach, po stodołach, gdzie ino mogłam dostać ręką. Gliną po polepie malowałam i po kamieniach, nawet kijem po rosie” – wspominała.
– Obdarzona niepospolitymi cechami, talentem artystycznym i zapałem do malowania i rysowania, szczególną wrażliwością i zdolnością odczytywania proroczych snów oraz niecodzienną „cygańską” urodą, odróżniała się od społeczności swojej wsi. Żyła w świecie fantazji, marzeń i modlitwy. W młodości nie mogła malować, po śmierci ojca ciężko pracowała w niewielkim gospodarstwie. Nie miała czasu na naukę, ukończyła tylko dwa oddziały szkoły powszechnej. Założyła rodzinę, miała dwóch synów – opowiadała o malarce podczas otwarcia wystawy komisarz Katarzyna Markiewicz.
Główną inspiracją dla Marianny Wiśnios były tematy religijne i żywoty świętych. Malowała przede wszystkim obrazy pasyjne, jak choćby „Ukrzyżowanie”, „Chrystus w Ogrodzie Oliwnym”, „Chrystus dźwigający krzyż”, „Chrystus w cierniowej koronie”. W różnorodny sposób interpretowała też wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej i inne wyobrażenia mariologiczne.
Wystawę obrazów pani Marianny można oglądać w Muzeum im. Oskara Kolberga w Przysusze do końca kwietnia.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.