W tym roku obchodzimy stulecie urodzin ks. Jana Twardowskiego. Kapłana i poety. A może należałoby napisać: fenomenu?
Poezja w naszych czasach nie cieszy się zbyt wielką popularnością. Poza utworami noblistów (czytanych często wyłącznie ze snobizmu), właściwie jest nieobecna w społecznej świadomości. Wyjątkiem jest twórczość księdza Twardowskiego – autora piszącego w niezwykle przystępny sposób, a co za ty idzie, chętnie czytanego. Choć zmarł w 2006 roku, do dziś jego książki są wznawiane i dobrze się sprzedają.
Nakładem wydawnictwa Święty Wojciech właśnie ukazała się publikacja „Wszystko darowane”, zbierająca jego myśli na każdy dzień. Co ciekawe, nie są to fragmenty wierszy, a cytaty z różnych tekstów, wywiadów i wypowiedzi autora. Sporo tu np. fragmentów homilii, które ks. Twardowski głosił w latach 1963-2002 w warszawskim kościele św. Józefa Oblubieńca. Niemal połowę tej książki stanowią teksty publikowane po raz pierwszy.
Aleksandra Iwanowska odpowiedzialna za zredagowanie tej książki, dokonała bardzo sensownego, logicznego wyboru. Jeśli mamy miesiąc marzec, czytamy głównie o poście, krzyżu, nawróceniu. W maju – przede wszystkim o Maryi. W lipcu o przygodzie, radości i wakacjach. W listopadzie – o śmierci, przemijaniu, ale i świętości.
Wczytując się w kolejne notki na każdy dzień, zdumiewa wielość zainteresowań księdza Twardowskiego. Od zachwytu nad pięknem biblijnego świata niepostrzeżenie przechodził on do zdumienia nad tym, w jaki sposób psychologia i religia łączą się ze sobą. Rozważania nad wymyśloną przez człowieka ideą „Boga filozofów”, sąsiadują tu z głęboką wiarą w Ducha Świętego. Jego działanie. Prawdę zawartą w Ewangeliach...
Niczym renesansowy poeta doctus pochyla się nad różnymi zagadnieniami, próbując je pojąć, zrozumieć i co najważniejsze – dać swoim słuchaczom, czy czytelnikom nadzieję, radość. Wskazać kierunek. Pokazać sens.
Tak jest np. gdy próbuje zdefiniować prawdziwą chrześcijańską radość. Trzeba do niej:
„iść przez niejedno umartwienie, cierpienie, osamotnienie, czasem powoli, jak idzie mrówka po przydrożnym krzyżu.
Chodzi o radość wewnętrzną, która może być nawet wtedy, kiedy nas głowa boli, ktoś nam dokucza, świat z nas żartuje.
Chodzi o radość prawdziwą, radość naszej przyjaźni z Bogiem, radość naszego wewnętrznego ładu, radość duszy, ufającej Bogu.
O prawdziwą radość przyjaźni z Bogiem możemy się zawsze modlić”
– dowodzi ksiądz Jan Twardowski w jednej ze swych „myśli”. Tych mamy w książce tyle, ile dni w roku. Warto się w te mądrości wczytać.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.