Jak nie mówić o tym, co się dostało od Boga? Gdy ta miłość wylewa się z człowieka, trzeba powiedzieć to światu.
Z Glinojecka na Mazowszu do amerykańskiej Filadelfii jest bardzo daleko, ale zespół „Moja Rodzina” wie z doświadczenia, że jeśli coś jest w Bożych planach, to się uda. Pomysł przyszedł jak dobre natchnienie.
– Pewnego razu mąż powiedział: „Jedziemy na Światowe Spotkanie Rodzin!” – wspomina Aldona Wiśniewska, mama, a zarazem wokalistka i menedżer zespołu. – Tak naprawdę chciałem, żebyśmy jeszcze raz przeżyli coś wspólnie z naszymi dziećmi i razem powiedzieli świadectwo dla innych. Myślę, że nasze miejsce jest tam, gdzie ludzie podobnie myślą i mają podobne wartości – wyznaje Artur Wiśniewski.
Siedmioosobowa rodzina Wiśniewskich – w składzie Aldona, Artur oraz Antonina, Gabriel, Szymon, Mikołaj i Jeremiasz – gra jako zespół pod szyldem „Moja Rodzina” od pięciu lat, chociaż wspólnie występowali już znacznie wcześniej. Granie ma tu każdy we krwi.
Występują podczas dużych festiwali i koncertów, jak „Jednego serca, jednego ducha” w Rzeszowie, ale bardzo często można ich spotkać w kościołach i parafiach diecezji płockiej. Na spotkanie rodzin z papieżem w Filadelfii wybierają się w pełnym składzie.
Czyste szaleństwo? Może trochę, ale tylko dzięki temu będą mogli pokazać na światowym spotkaniu, że w Polsce są normalne, twórcze rodziny wielodzietne, które mają wspólne doświadczenie wiary i miłości.
– Chcemy przede wszystkim pokazać, że warto zaufać Panu Bogu, oddać Mu się całkowicie, jak małe dziecko, uwierzyć w Jego miłość. Dzisiejszy świat nie chce Pana Boga, wystawił Go na margines, dlatego my musimy ewangelizować, obwieszczać światu – mówi z pasją Aldona.
O wyjeździe myślą już od roku, a od kilku miesięcy prowadzą korespondencję związaną z udziałem w Światowym Spotkaniu Rodzin, które odbędzie się tym razem w drugiej połowie września. Rodzinny zespół ma już rekomendację biskupa płockiego, potwierdzenie z archidiecezji Filadelfii o rejestracji jako uczestnika kongresu i przychylną odpowiedź z watykańskiego Sekretariatu Stanu. Wysłane do Rzymu i Filadelfii materiały – płyty, nagrania z koncertów, relacje, spodobały się. Teraz czekają jeszcze na odpowiedź, czy będą mogli zagrać na muzycznym festiwalu, który odbędzie się w trakcie spotkania, a przede wszystkim, czy będzie okazja, by powiedzieć świadectwo jako rodzina. A chcą tego bardzo. Jak przekonują, nie po to, by „gwiazdorzyć”, ale dlatego, że dostając tak wiele od Pana Boga, czują wręcz przymus, by się tym podzielić.
Trudno zaprzeczyć, że to przedsięwzięcie kosztowne i skomplikowane logistycznie, dlatego zespół prosi o modlitwę w tej intencji. Sami jednak nie zasypiają gruszek w popiele i szukają wsparcia w realizacji tego pomysłu. Patronat nad ich „drogą do Filadelfii” objęła już przasnyska Fundacja Scalam.
– Jeżeli Pan Bóg widzi gdzieś nas, to nas tam wysyła, i pieniądze się znajdą – mówi z przekonaniem Aldona. Co tam zawiozą? – Jako mieszkańcy diecezji płockiej możemy powiedzieć, że przybywamy z miejsca, gdzie św. s. Faustyna miała pierwsze objawienia Jezusa Miłosiernego, i to, że ta ziemia wydała też św. Stanisława Kostkę, wspaniały wzór świętości. Więcej, wydała wielkie umysły, jak ks. Maciej Kazimierz Sarbiewski czy Paweł Włodkowic – zauważa Artur. Zawiozą też swoje przywiązanie do św. Jana Pawła II, który był inicjatorem idei Światowego Spotkania Rodzin.
– Myślę, że on nas prowadzi. Dlatego my musimy o nim mówić, podkreślać jego dzieło. Z Filadelfii na Mazowsze mają nadzieję przywieźć poczucie solidarności i jedności świata chrześcijańskiego. Wiśniewscy wierzą, że takie doświadczenie, jak kongres rodzin, na który ma zawitać papież Franciszek, będzie kolejnym wielkim znakiem dla świata.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...