To była bez wątpienia niezwykła kobieta.
O kim mowa? O babci papieża Franciszka. „Rosa zawsze o coś walczyła – pisze Lucia Capuzzi, autorka jej biografii. – Bez względu na wynik bitwy nie poddawała się. Nigdy też nie straciła nadziei (…). Miała świadomość, że chociaż zło jest potężne i długotrwałe, to nie do niego należy ostatnie słowo”.
Papież często wspomina swoją babcię Rosę. Pierwszy raz uczynił to już 24 marca 2013 r. podczas Eucharystii Niedzieli Palmowej na Placu św. Piotra. Również później odwoływał się do jej sentencji przekazywanych wnukom. Mówił, że była najważniejszą kobietą jego życia i że to ona nauczyła go modlitwy i przekazała żywą wiarę.
Wielką radością Rosy Vasallo było powołanie kapłańskie wnuka. Nie wiedząc, czy dożyje dnia święceń, już na dwa lata przed nimi napisała dla niego życzenia i odłożyła skromny prezent. Wręczyła mu jednak te dary osobiście; zmarła dopiero po pięciu latach.
W testamencie babcia Rosa życzyła pięciorgu swoich wnuków długiego i szczęśliwego życia. Zawarła w nim jednak także rady na okoliczności bolesne. Przypomniała, że ucieczką w każdym cierpieniu są dwie Osoby: „największy i najdostojniejszy Męczennik” ukryty w tabernakulum oraz Maryja stojąca u stóp krzyża. To oni mogą sprawić, że „kropla balsamu” ukoi rany.
Młody ksiądz Jorge miał łaskę bycia przy śmierci swojej ukochanej babci. Zakonnica, która była świadkiem tej chwili, wspomina: „Uklęknął i poprosił mnie: siostro, zostańmy w ciszy. To najważniejsza chwila dla mojej babci. Chwila, w której jest sądzona przez Boga. To wielka tajemnica śmierci”.
Autorka biografii, podobnie jak Ewa K. Czaczkowska w biografii s. Faustyny Kowalskiej pt. „Siostra Faustyna. Biografia Świętej”, postarała się przebyć szlak życia Rosy Vasallo, poznać rodzinę i środowisko papieża Franciszka, zwrócić uwagę na różne, nieraz najdrobniejsze szczegóły, spróbować dopowiedzieć to, co nie do końca jasne. Przemierzyła zarówno ziemię włoską, jak i argentyńską, by dotrzeć do korzeni osobowości papieża z dalekiego kontynentu. W tym itinerarium postać babci Rosy zdaje się być kluczowa – dlatego książka o niej jest tym bardziej cenna w zrozumieniu duchowości obecnego namiestnika Chrystusa.
Babcia Rosa, z wykształcenia krawcowa, był osobą światłą i odważną. Bliscy nazywali ją „luchadorą” – wojowniczką. Taka była, przyjmując najcięższe doświadczenia życiowe (wśród nich śmierć swoich dzieci – w książce mowa jest o sześciu „nieszczęśliwych porodach”), wychowując na wspaniałego człowieka jedynego syna Mario (ojca przyszłego papieża, którego śmierć na zawał serca w wieku 53 lat była kolejnym ciosem dla Rosy) i działając w Akcji Katolickiej w złożonej sytuacji społeczno-politycznej ówczesnych Włoch. Po wyjeździe do Argentyny walczyła o byt i z oddaniem opiekowała się wnukami, a zwłaszcza wnukiem Jorge.
„Widzę świętość w cierpliwym Ludzie Bożym: w kobiecie, która wychowuje dzieci; (…) Często łączę świętość z cierpliwością, nie tylko cierpliwością rozumianą jako (…) niesienie ciężaru wydarzeń i okoliczności życia, ale także w stałości podążania naprzód, dzień za dniem. (…) To jest świętość moich rodziców – mojego taty, mojej mamy, mojej babci Rosy, która wyświadczyła mi tak wiele dobra. W moim brewiarzu mam testament babci Rosy i często go czytam; dla mnie jest on jak modlitwa. Babcia Rosa to święta, która wiele wycierpiała, także moralnie, ale zawsze szła odważnie naprzód” – wspominał ojciec święty w jednym z wywiadów.
Dzięki papieżowi Franciszkowi otrzymujemy zatem piękny przykład codziennego życia, niełatwego, ale bardzo mocno zakorzenionego w wartościach chrześcijańskich, rodzinnych i patriotycznych. Życia naznaczonego podstawową bodaj cechą potrzebną do dobrego przeżycia swojej drogi: męstwa. Podczas audiencji generalnej 14 maja 2014 r. tak mówił Franciszek o tym darze Ducha Świętego:
„Nie należy myśleć, że dar męstwa jest konieczny tylko przy niektórych okazjach i w szczególnych sytuacjach. Ten dar musi być podstawą bycia chrześcijanami w naszym zwyczajnym życiu codziennym. Jak powiedziałem, we wszystkie dni życia codziennego musimy być mężni, potrzebujemy tego męstwa, by iść przez życie, dbać o naszą rodzinę, pielęgnować naszą wiarę. (…) Kiedy mierzymy się z codziennym życiem, kiedy pojawiają się trudności, pamiętajmy o tym: »Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia«. Pan umacnia zawsze, nie dopuszcza do tego, by nam brakowało mocy. Pan nie wystawia nas na większą próbę, niż możemy znieść”.
Papieżu Franciszku, wspaniale, że miałeś taką babcię! Że nam o niej opowiedziałeś. Że są osoby, które zechciały nam przybliżyć jej zwyczajne-niezwyczajne życie, z którego – jak z życiodajnego źródła – wytrysnął dar papieża bliskiego ubogim, cierpiącym i najsłabszym.
--------------------------
Lucia Capuzzi, Babcia Franciszka. Historia niezłomnej kobiety, która wychowała papieża, eSPe, Kraków 2015, ss. 180.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.