W zielonej szacie, na bosaka, patrzy na trzepoczące u jej twarzy skrzydła. Na płótnach Mariny Czajkowskiej lekka i piękna św. Jadwiga mieni się barwami.
Agata Combik /Foto Gość
Marina Czajkowska i św. Jadwiga
Każdy z obrazów ma odmienny nastrój, a święta na nim – inną, niepowtarzalną suknię. Jej postać oplatają misterne ornamenty, kwiaty, wymyślne mozaiki.
– Trzyma w dłoni buty, które zdejmowała w ramach pokuty – tłumaczy artystka wymowę jednego z dzieł. – Ta zdolność do wyrzeczeń dała jej wewnętrzną wolność, którą wyraża motyl. Jest on symbolem „lekkości bytu”.
Pochodząca z Kazachstanu malarka przyjaźni się z trzebnicką władczynią nie od dziś.
– Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Polski w 2004 r., pierwszym kościołem, jaki zobaczyłam, była bazylika św. Jadwigi – wspomina. – Przeżyłam prawdziwy zachwyt. To był początek mojego spotkania z nią. Nad tą wystawą myślałam trzy lata, czytałam wszystko, co tylko mogłam znaleźć na temat świętej. Wielką pomocą były dla mnie prace śp. ks. Antoniego Kiełbasy. Każdy z obrazów opatrzony jest innym cytatem – zwykle zaczerpniętym z tekstów św. Jana Pawła II, ale nie tylko.
„Powiedz mi, jaka jest twoja miłość, powiem ci, kim jesteś” (JPII) – czytamy pod pracą, na której Jadwiga trzyma wielkie serce. Na innej, poświęconej więzi z ojczyzną, Jadwiga przezroczystym welonem okrywa zabudowania Trzebnicy. Widzimy ją w otoczeniu dzieci, z figurą Maryi, z krzyżem, trzymanym w dłoniach klasztorem, aniołami. Te ostatnie oraz różne elementy architektury są ulubionym tematem prac pani Mariny – z wykształcenia architekta.
Jadwiżańską wystawę pt. „Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro” (JPII) można oglądać w Starej Wozowni na terenie klasztoru sióstr boromeuszek w Trzebnicy do 20 czerwca.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.