Jasny blask rozświetla wejście do grobu.
Chrystusa już nie ma w środku, ale światło wciąż rozprasza mrok nocy. Dwa anioły wydają się zapraszać do wnętrza wszystkich, by mogli przekonać się o Zmartwychwstaniu. Kobiety, które przyszły namaścić ciało zmarłego Jezusa, są zupełnie zaskoczone.
Obraz przedstawia początek 24. rozdziału Ewangelii według św. Łukasza: „W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: »Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał«” (Łk 24,1-6). Artysta umieścił scenę spotkania kobiet z aniołami przed wejściem do grobu, by nadać kompozycji większy rozmach, a wysłannicy Boga mają kobiecy wygląd. Również niewiast zdążających do grobu widzimy znacznie więcej, niż wynikałoby to z Pisma Świętego. Pozwoliło to Schmalzowi uzyskać bardziej spektakularny, teatralny efekt.
Na dole obrazu widzimy porzucone części rynsztunku wojskowego – włócznię, tarczę, hełm. To jedyny ślad po żołnierzach, którzy pilnowali grobu i najwyraźniej uciekli w panice. Z kolei symbolem zmartwychwstania Pana – oprócz oślepiającego światła – jest wyrastająca jakby ze ściany grobowca roślinność – „drzewo życia”. Herbert Gustave Schmalz był synem Angielki i Niemca. Czuł się Anglikiem, mieszkał w Wielkiej Brytanii. Po I wojnie światowej, w roku 1918, zmienił nazwisko na John Carmichael.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...