Emerytowany górnik z Żor, Henryk Foks, gdy tylko spadnie śnieg i chwyci mróz, bierze dłuto i zaczyna rzeźbić.
W 1985 r. Henryk Foks, pracując na kopalni, otrzymał nietypowe zamówienie na wykonanie tablicy pamiątkowej z popiersiem św. Maksymiliana Kolbego dla kościoła w Belgii. - Dali mi dużą tablicę węglową 1,2 m na 0,70 m o grubości 8-9 cm. Miałem wykonać portret Kolbego stojącego za płotem obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i trzymającego się drutu kolczastego. Noce nie spałem, bo nie wiedziałem, jak mam to wykonać. Przyszło w końcu natchnienie i udało się skończyć tablicę. Dzieło wmurowano w ścianę kościoła pw. św. Maksymiliana Kolbego w belgijskim miasteczku. Zapytałem przełożonych, co za to dostanę... Pokazałem im, jakimi prymitywnymi narzędziami pracuję. Takie proste dłuta, które sam sobie zrobiłem w kuźni. Poklepali mnie tylko po ramieniu – wspomina Foks.
Dwa tygodnie później pod jego dom podjechał samochód z kurii w Belgii. Wręczyli mu cały zestaw profesjonalnych dłut. Do dzisiaj artysta trzyma je nietknięte w ważnym miejscu w domu.
Henryk Foks sporo zleceń miał za czasów "Solidarności". Wykonywał płaskorzeźby Matki Bożej Piekarskiej, Częstochowskiej oraz papieża Jana Pawła II. Często prace zamawiali pielgrzymi, którzy jechali do Watykanu. Do dzisiaj z tego okresu w jego pracowni pozostała tylko jedna - Karola Wojtyły.
Jego rzeźby zna cały świat. Wystawia je w kraju, m.in. podczas Dni Kultury Beskidzkiej, i za granicą, m.in. w Chinach. Część jego kolekcji trafiła do muzeów.
Rozdaje je również przyjaciołom, instytucjom oraz przekazuje na akcje charytatywne. Jest laureatem wielu konkursów. Niedawno otrzymał Srebrny Medal za Zasługi dla Województwa Śląskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...