Pokolenie dzisiejszych 30-latków ma ogromny sentyment do „Króla Lwa”. Animacja nie cieszyłaby się jednak tak dużą popularnością, gdyby nie wzruszająca muzyka Hansa Zimmera.
Pod koniec maja wystąpił w Polsce trzykrotnie: w Gdańsku, Łodzi i Krakowie. Hale pękały w szwach, a zadowolony artysta powtarzał, że uwielbia naszą publiczność, która żywiołowo reaguje na jego koncerty. Nic dziwnego, to zawsze widowiska przygotowane z ogromnym rozmachem. Na scenie oprócz kompozytora pojawiają się orkiestra, chór i kilkunastoosobowy zespół, a występowi towarzyszy gra kolorowych świateł. Podczas drugiej minitrasy koncertowej niemieckiego kompozytora w Polsce (po raz pierwszy przyjechał do nas rok temu) nie zabrakło jego najlepszych utworów oraz ścieżek dźwiękowych, m.in. do „Pearl Harbor”, „Sherlocka Holmesa” czy „Piratów z Karaibów”. Zimmer miał z czego wybierać: do tej pory napisał muzykę do ok. 150 filmów. Ponadtrzydziestoletni dorobek twórczy robi duże wrażenie, a słuchacz zaczyna go doceniać jeszcze bardziej, kiedy dowiaduje się, że człowiek, którzy trzęsie całym Hollywood, nie ukończył żadnej szkoły muzycznej. – Dla muzyka najważniejsze jest nauczenie się słuchania, a nie opanowanie gry na jakimś instrumencie. Inspiracja pochodzi od innych – tłumaczył Zimmer w jednym z wywiadów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |