Nie żyje Jeanne Moreau, aktorka, reżyserka i piosenkarka, wielka dama francuskiego kina - poinformował w poniedziałek Pałac Elizejski. Miała 89 lat.
- Zmarła w nocy z niedzieli na poniedziałek; aktorkę znaleziono martwą w jej mieszkaniu w Paryżu - podała mer 8. dzielnicy francuskiej stolicy Jeanne d'Hauteserre.
Podczas swojej 65-letniej kariery Moreau zagrała w 130 filmach, m.in.: "Windą na szafot" (1958 r.) i "Viva Maria!" Louisa Malle'a (1965 r.), gdzie wystąpiła razem z Brigitte Bardot, "Jules i Jim" (1961 r.), historii o miłosnym trójkącie Truffauta, a także w "Dzienniku panny służącej" Buñuela (1960 r.), "Nocy" Antonioniego (1961 r.) czy "Moderato Cantabile" Petera Brooka. Współpracowała też z wieloma innymi słynnymi reżyserami, w tym z Orsonem Wellesem, Elią Kazanem, Wimem Wendersem i Rainerem Wernerem Fassbinderem.
Welles nazwał Moreau "najlepszą aktorką na świecie". Była uosobieniem Francuzki. Potrafiła wcielić się zarówno w kobietę zmysłową, jak i w oschłą mieszczankę. Mogła grać prostytutki i arystokratki. Ponad pół wieku temu nagrała kilka płyt z piosenkami, które do dziś puszczane są w radiu.
Córka kierownika restauracji i tancerki w paryskiej rewii Folies-Bergère. Moreau szybko uniezależniła się od wiecznie skłóconych rodziców i zaczęła grać we francuskim teatrze narodowym Comédie-Française. O karierze córki ojciec dowiedział się, gdy zobaczył jej zdjęcie na pierwszej stronie najpopularniejszego dziennika, jakim był wtedy "France-Soir".
"Równie dobrze mogłabym zostać kucharką, żeby ludziom robić przyjemność" - mówiła kilka lat temu w wywiadzie uwielbiana przez wszystkie pokolenia gwiazda.
"Żyłam, jakbym była chłopcem" - mówiła o zmienności swych uczuć, ale dodawała, że nie interesowali jej amanci, lecz mężczyźni obdarzeni talentem. Dwa razy zamężna - jej drugim mężem był reżyser "Francuskiego łącznika" William Friedkin, a za najważniejszy w swym życiu uważała związek z reżyserem Louisem Malle'em. Grała w jego kilku ważnych filmach, m.in.: "Windą na szafot" i "Kochankach". Później związana była ze słynnym projektantem mody Pierre'em Cardinem.
Przyjaźniła się z wieloma artystami i pisarzami, szczególnie bliska relacja łączyła ją z pisarką Marguerite Duras. Obie kobiety miały lewicowe poglądy i angażowały się w działania partii socjalistycznej.
"Być celebrytą to coś znaczy" - zwierzyła się w wywiadzie dla "Le Figaro" w 2011 r. "Nie mówię o tym, że jest się znaną, o wchodzeniu na schody po czerwonym dywanie; później jest się ponad tym. I zaczynasz sobie zdawać sprawę, że liczą się ludzie. Piszą do ciebie, komunikują się z tobą, ich punkt widzenia cię uszlachetnia. Daje mi to poczucie odpowiedzialności" - mówiła Moreau.
W 1992 r. została uhonorowana francuską nagrodą filmową, Cezarem, za rolę w "Spacerze brzegiem morza" (1991). Z kolei w 1998 r. aktorka otrzymała honorowego Oscara. 10 lat później, w 2008 r., dostała również "honorowego Super-Cezara".
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...