Przez kilka dni Istebna stała się stolicą karpackiej tradycji i kultury. Jak przekonywali uczestnicy 3. Zjazdu Karpackiego, miłość do wspólnych korzeni to nie tylko szacunek dla przeszłości, ale realna szansa rozwoju.
Na 3. Zjazd Karpacki zjechali z kilku krajów, różnych środowisk, by odkrywać i zgłębiać swoją wołoską tożsamość. Przyjechali z Rumunii, Słowacji, Ukrainy. Nie zabrakło związanych z tradycją huculską, łemkowską. W silnej reprezentacji przybyli z Zaolzia przedstawiciele Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czechach oraz górali z Jabłonkowa i okolicy. Dotarli reprezentanci wielu grup polskich górali - od Bieszczad przez Podhale po pienińskich flisaków. Obecni byli przedstawiciele władz samorządowych i parlamentarzyści. Jak Wołosi?
Wszyscy spotkali się na oficjalnym otwarciu Zjazdu Karpackiego na Zamkowym Wzgórzu w Cieszynie i uczestniczyli w konferencji o Szlaku Kultury Wołoskiej, podczas której przyglądali się tej kulturze i szukali odpowiedzi na pytanie, kim byli Wołosi, a może Wałasi, czyli ów pasterski lud, który kilka wieków temu wędrował przez Karpaty, zaprowadzając gospodarkę pasterską, polegającą na wspólnym wypasie owiec, wspólnym użytkowaniu pastwisk i wspólnym podziale dochodu. Takie gospodarowanie było podstawą organizacji całej społeczności, tworzącej się kultury. Zjazdowa konferencja była zarazem prezentacją polsko-słowackiego projektu, który obejmuje całe pogranicze obu państw i polega wytyczeniu szlaku pokazującego kulturę wołoską, ale też potwierdzającego tezę, że to zjawisko może być nie tylko atrakcyjne dla dzisiejszego turysty, ale może też stać się podstawą gospodarczego funkcjonowania. - Ten ostatni argument może pomóc młodym ludziom w decyzji o pozostaniu w górach i jest bardzo ważny dla przyszłości Karpat - wskazywali prelegenci. - Nie do przecenienia jest też i to, że realizuje go wspólnie 10 instytucji z Polski i Słowacji, które wspólnie go przygotowały - dodawali. Z owcami do ludzi
U stóp średniowiecznej Wieży Piastowskiej witali ich gospodarze, ze starostą cieszyńskim Januszem Królem i wójtem Istebnej Henrykiem Gazurkiem na czele. Wśród współorganizatorów tego przedsięwzięcia był też Związek Podhalan, reprezentowany przez prezesa Zarządu Głównego Andrzeja Skupnia, a przede wszystkim inicjatorzy - Piotr Kohut z Koniakowa i Józef Michałek z Istebnej, którzy od kilkunastu lat współdziałają na rzecz odrodzenia karpackich tradycji i korzeni kultury wołoskiej. Zaangażowali się w powrót owiec na beskidzkie hale, a w 2013 r. przeprowadzili wielki międzynarodowy projekt: Redyk Karpacki - Pasterstwo Transhumancyjne, podczas którego kilka miesięcy baca Kohut wędrował ze stadem owiec przez całe Karpaty - od Rumunii po Czechy, w drodze docierając do ludzi, którym bliskie było to poszukiwanie karpackich korzeni i jedności. To była inspiracja do rozwijania kontaktów i współpracy podczas organizowanych systematycznie Zjazdów Karpackich, które są nawiązaniem do przedwojennych Świąt Ludzi Gór, a zarazem owocem Karpackiego Redyku.
W Beskidach prowadzony od kilkunastu lat przy wsparciu samorządu województwa śląskiego program "Owca Plus", wspierający wypas owiec, był pomysłem na ratowanie niszczejących hal. Owiec przybyło, hale odżyły, a to, co wydarzyło się w kolejnych latach, otworzyło drogę ku wielkiej karpackiej szansie budowania na fundamencie wołoskiego dziedzictwa. I zainteresowanych tym dziedzictwem jest coraz więcej środowisk.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...