Krewki proboszcz na zesłaniu.
W 1953 roku, już w rok po premierze „Małego światka Don Camillo”, włoscy widzowie mogli cieszyć drugą częścią filmu o przygodach krewkiego proboszcza, w którego, rzecz jasna, ponownie wcielił się Fernandel.
Ten niezwykle charakterystyczny, francuski aktor, swoją przygodę z kinem zaczynał jeszcze w latach ’30, ale to właśnie dzięki roli Don Camillo przeszedł do historii kinematografii. Kreacja którą tworzył w kolejnych, reżyserowanych przez Juliena Duviviera obrazach, okazała się być ukoronowaniem, szczytowym punktem jego popularności i kariery. Dla większości widzów Fernandel to Don Camillo, a Don Camillo to Fernandel, choć przecież w rolę charyzmatycznego, acz krewkiego księdza wcielali się później także i inni, wcale nie mniej znani aktorzy (m.in. Terence Hill, czy Mario Adorf). A jednak to Fernandel pozostaje ulubieńcem widzów, więc filmy z jego udziałem są częściej emitowane i wznawiane na płytach DVD.
W „Powrocie Don Camilla” widzimy go… na zesłaniu. Ciągłe konflikty z komunistycznym burmistrzem miasteczka sprawiły, że biskup przeniósł go do małej, górskiej parafii, gdzie na Msze święte przychodzi tylko jedna wierna, więc nasz bohater ma sporo czasu, by się nad sobą zastanowić, odpocząć i pomedytować.
Problem jednak w tym, że Don Camillo to wulkan energii. Człowiek społeczny. Z natury niezwykle towarzyski i mocno zaangażowany w sprawy lokalnej społeczność. Jak więc ma sobie radzić na takim pustkowi?
Wkrótce przychodzi jednak wybawienie, bowiem w miasteczku, w którym wcześniej posługiwał, zaczęły się dziać naprawdę dziwne rzeczy. Ciężarne nie chcą rodzić, obłożnie chorzy umierać, zaś cała reszta obywateli w ogóle nie potrafi się ze sobą dogadać. A jeśli już do jakiegoś porozumienia dochodzi, to dotyczy ono kwestii... sprzedania własnej duszy. Nie, na coś takiego Don Camillo pozwolić nie może. Wraca więc, za zgodą swojego przełożonego, do położonej nad Padem mieściny, gdzie zaczynają się jeszcze większe komplikacje (z przypominającą biblijny potop powodzią na czele).
Gag goni gag, burmistrz z proboszczem przerzucają się niekończącymi się groźbami i ciętymi ripostami, i kto wie, jakby się to wszystko skończyło, gdyby nie odzywający się od czasu do czasu Chrystus. Przemawiający do Don Camilla Zbawiciel, temperuje jego zapędy, sprawiając, że skory do bitki kapłan łagodnieje, jak baranek i potrafi miłować największego nawet wroga.
Piękne, chrześcijańskie przesłanie. Ale że w komedii? „Nic nie szkodzi, pusty śmiech nie byłby refleksyjny. A widz nawet z komedii powinien wyjść zamyślony. Najlepiej nad sobą samym. I dzięki temu właśnie filmy z serii ‘Don Camillo’ odróżniają się od płaskich, współczesnych komedyjek” – pisze ks. Janusz Stańczuk w 69 tomiku z kolekcji „Ludzie Boga”, do którego dodatkiem jest właśnie płyta z filmem „Powrót Don Camillo”.
*
Miałem dla Państwa 1 egzemplarz tego tomiku (książeczka + płyta DVD), zaś pytanie konkursowe było następujące: należało podać tytuł filmu, w którym Fernandel i Louis de Funes wystąpili razem. Takich filmów w historii kinematografii było kilka (np. "Pięcioraczki", "Lunatyk", "Diabelskie sztuczki"), a nagrodę otrzymuje Pani:
Alicja Ferchmin z Poznania
Gratulacje, prześlemy ją pocztą.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.