Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu chce, by wraz z likwidacją infrastruktury kolejnych kopalń nie zginęło ich materialne dziedzictwo. Kosztem ponad 3 mln zł placówka planuje zachowanie zasobów i dokumentacji kopalń w formie cyfrowej. Projektowi kibicuje resort energii.
Chodzi o rozszerzenie projektu "E-Muzeum - digitalizacja i udostępnienie zasobów Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu", który placówka zgłosiła pod kątem dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego Woj. Śląskiego, rozdzielanych w drugim naborze wniosków o wsparcie rozwoju cyfrowych usług publicznych.
Projekt o szacunkowej wartości 3,1 mln zł, przy oczekiwanym dofinansowaniu rzędu 2 mln zł, zakłada urządzenie pracowni digitalizacji z systemami wspomagającymi zarządzanie i inwentaryzowanie zasobów, a dzięki temu zdigitalizowanie ponad 3 tys. eksponatów ze zbiorów instytucji, poprzez wykonanie ok. 16,7 tys. skanów w różnych technologiach. W efekcie powstać ma też ogólnodostępna baza danych.
Jak powiedział PAP dyrektor zabrzańskiego Muzeum Bartłomiej Szewczyk, projekt przygotowano w taki sposób, aby umożliwić również dokumentowanie likwidowanych zakładów górniczych i pozostawianego przez nie dziedzictwa przemysłowego. Zdigitalizowane maszyny i urządzenia mogłyby być prezentowane wraz z otoczeniem w internecie, a przez to - ocalone od zapomnienia.
"W tej chwili nikt nie dokumentuje tego, co odchodzi, przy likwidacji kopalń. Chcielibyśmy to wszystko zeskanować i zrobić dokumentację elektroniczną - gromadzoną, przechowywaną i udostępnianą w Ośrodku Dokumentacji Górniczej" - powiedział PAP Szewczyk.
Pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski poinformował PAP, że jego resort pozytywnie zaopiniował projekt, co otworzyło drogę do jego akceptacji także przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
"To jest bardzo cenny projekt, napisany dobrze i z dużym rozmachem, który pozyskał akceptację ministerstwa (). Powinien on pomóc w zachowaniu tego dziedzictwa przemysłowego, które znika w procesie restrukturyzacji. Dlatego bardzo dobrze, że taki projekt powstał i że są środki na jego realizację" - powiedział PAP Tobiszowski.
Zapewnił, że ze strony Spółki Restrukturyzacji Kopalń, do której trafia majątek likwidowanych zakładów górniczych, nie będzie żadnych problemów we współpracy z muzealnikami - chodzi przede wszystkim o możliwość skanowania dokumentacji, a także digitalizacji samej infrastruktury kopalń, w postaci utrwalania jej na nośnikach cyfrowych.
"Zależy nam, aby w procesie restrukturyzacji górnictwa muzeum mogło zabezpieczyć szeroko rozumiane dziedzictwo - nie tylko dokumenty, ale także np. sprzęt, obiekty, infrastrukturę (w formie cyfrowej - PAP)" - zaznaczył Tobiszowski. Przyznał, że dotychczas w procesach restrukturyzacji sektora węglowego, prowadzonych pod naborem czasu i braku środków, nie zawsze udawało się należycie zabezpieczyć materialne dziedzictwo kopalń.
"Od pewnego czasu maszyny czy dokumentacje znikają nam na Śląsku w wyniku procesu restrukturyzacji (). Coś, co wpisane było w naszą działalność przemysłową i od XIX wieku dawało rozwój regionowi śląskiemu, zaczęło gdzieś znikać" - mówił wiceminister energii, chwaląc zabrzański projekt zachowania górniczego dziedzictwa.
Zgodnie z planem muzealników pracownia digitalizacji ma znaleźć się w zmodernizowanej dzięki innemu, wartemu ponad 40 mln zł, projektowi (wniosek obecnie po ocenie formalnej), siedzibie Muzeum w gmachu dawnego starostwa przy ul. 3 Maja. Projekt zakłada jednak także część mobilną - z urządzeniami umożliwiającymi pracę w terenie.
"Problem jest taki, że jeśli teraz dostaniemy dofinansowanie na pracownię, będziemy jeszcze musieli szukać finansowania na digitalizowanie tych zakładów. To duży proces, potrzeba przynajmniej parę etatów na ludzi, którzy z tymi skanerami będą na okrągło pracowali, przetwarzali to wszystko i archiwizowali" - wskazał dyrektor zabrzańskiego muzeum.
Jak zasygnalizował, placówka szuka możliwości bliższej współpracy przy projekcie z Ministerstwem Energii. Współpraca musiałaby mieć wymiar prawny, umożliwiający specjalistom Muzeum pracę w likwidowanych kopalniach; mogłaby mieć także wymiar finansowy, umożliwiający co najmniej skanowanie dokumentacji tych zakładów.
Zdaniem Szewczyka sfinansowanie kilku takich etatów oznaczałoby promil kosztów związanych z likwidacją zakładów. Być może wiązałoby się z potrzebą zmiany przepisów, pozwalającej na takie kierowanie środków. "Nikt nie myśli o tym, żeby jakiś element tych likwidowanych zakładów zachować. Digitalizowanie to dzisiaj najtańszy sposób na zachowanie pamięci i wiedzy o nich" - przypomniał dyrektor.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...