- Żadnej nagrody, żadnego medalu nie da się w sensie rzeczywistej wartości porównać z czytelnikiem, który płaci z własnej kieszeni za moją książkę.
Haruki Murakami, japoński pisarz, którego nazwisko w zeszłym roku znajdowało się na początku listy kandydatów do literackiego Nobla, w swojej autobiograficznej książce „Zawód: powieściopisarz” stwierdza, że nagrody nie są mu do szczęścia potrzebne. Oczywiście zwracają uwagę na dzieło, które dotąd nie znalazło się w świetle jupiterów, ale dla autora liczy się przede wszystkim czytelnik.
„Żadnej nagrody, żadnego medalu nie da się w sensie rzeczywistej wartości porównać z czytelnikiem, który płaci z własnej kieszeni za moją książkę”.
Trzeba wierzyć Murakamiemu, bo przecież nikt nie zwraca uwagi na to, jakimi został uhonorowany laurami, ale o czym i jak pisze swoje książki, które świetnie się sprzedają na całym świecie.
„Zawód: powieściopisarz” to specyficzny poradnik wprowadzający w tajniki sztuki dobrego pisania powieści, ale też wędrówka przez życie autora. Murakami zdradza, że właśnie na meczu piłkarskim, kiedy jego ulubiona drużyna wygrała, poczuł, że on też może wygrać w zmaganiach piórem z innymi, i zdecydował, że zacznie na poważnie zajmować się pisarstwem.
Pierwszą powieść „Słuchaj pieśni wiatru” napisał nie po japońsku, ale angielsku, i dopiero potem przetłumaczył ją na ojczysty język. Prowadzi rozważania, czy pisarze są tolerancyjni, jak ważna jest ich twórcza oryginalność, zdradza, w jaki sposób szukają tematów do pisania.
Najważniejsze w tej nieustannie podejmowanej pracy, jaką są jego nowe książki, jest to, że pisanie sprawia mu niezwykłą przyjemność. Od czasu do czasu wyciąga stare pióro Mont Blanc, żeby fizycznie poczuć radość zapisywania. Czuje się wtedy wolny i szczęśliwy.
– To siła napędowa mojej twórczości – mówi.
*
Haruki Murakami ZAWÓD: POWIEŚCIOPISARZ. Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2017 r.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.