Po przeszło ćwierćwieczu jedna z najbardziej przejmujących płyt polskiego post-punka wróciła.
Czy Tomasz Budzyński, zamykając się z Armią w 1991 roku na kompletnym odludziu, by nagrać drugi krążek zespołu, przeczuwał, że tworzy jedną z najważniejszych płyt, jakie ukazały się nad Wisłą? Być może tak, skoro muzycy nadali jej proroczy tytuł „Legenda”...
Po przeszło ćwierćwieczu jedna z najbardziej przejmujących płyt polskiego post-punka wróciła. W zupełnie nowej aranżacji. To efekt spotkania kompozytora i producenta muzyki elektronicznej Michała Jacaszka (czapki z głów!) z wokalistą, autorem tekstów i współzałożycielem Armii. Jacaszek wziął krążek pod pachę i wyprowadził go na szerokie wody, na terytoria, w których nie ma sobie równych. Dzięki temu album zyskał nowy koloryt. Jacaszek opowiedział „Legendę” na nowo. I to jak! „To liryczny industrial!” – zawołał „Budzy”, gdy pierwszy raz zetknął się z dekonstrukcją legendarnych utworów. Szmery, zlepy, ciągi, szepty, wycie wiatru. Klimaty rodem z wytwórni 4AD i terytoriów Dead Can Dance.
Nie miałem pojęcia, że Marek Horodniczy i Narodowe Centrum Kultury mają na tapecie ten projekt. I bardzo dobrze. Lubię takie niespodzianki. Włożyłem płytę do odtwarzacza i jako pierwszą odpaliłem kultową „Opowieść zimową”. „Czy ryby jeszcze drżą w oceanie? Czy wiatr się zrywa, czy bije dzwon?”. Ciary… Od kilku dni słucham na okrągło… Przyznaję: przed kilku laty pomyślałem o podobnym mariażu. Na scenę OFF Festiwalu wyszedł bard King Creosote, a jego songom towarzyszyło elektroniczne tło wyczarowane przez Jona Hopkinsa. Wtedy pomyślałem: „A może by tak u nas?”. Mamy przecież Jacaszka… I los padł na Tomasza…
*
Michał Jacaszek/Tomasz Budzyński LEGENDA. Wyd. Narodowe Centrum Kultury, 2017 r.
FreeBassMovement
JACASZEK & BUDZYŃSKI - Kochaj mnie
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...