Farbami wydobywa wnętrze, emocje, duszę. A święci nie mają u niej lukrowanych uśmiechów. Bo to ludzie z krwi i kości.
Najpierw skończyła studia lingwistyczne – dlatego, że języki obce nie stanowiły dla niej problemu i dlatego, że trochę nie wierzyła w siebie. Nie wierzyła, że ta pasja, która towarzyszy jej od dzieciństwa i która w dużym stopniu wypełnia jej życie, wystarczy, by otrzymać indeks na ASP. – Przełamałam się jednak i postanowiłam zdawać po zakończeniu pierwszych studiów. I... zdałam – mówi Julitta Biały. I przedstawia się: mama, żona, tłumaczka i malarka. Malarka dusz, ludzi, prawdy i emocji. Bo emocja w malarstwie to podstawa. – Rozpoczęłam ASP i czułam, że to moja droga. Jednak byłam już mężatką, staraliśmy się z mężem o dziecko. Gdy się udało, postanowiłam zrezygnować ze studiów – bałam się, żeby farby, odczynniki nie zaszkodziły maleństwu. Urodziłam córkę, poświęciłam się jej całkowicie. Potem urodziłam synka. Jednak malarstwo przypomniało o sobie. Albo ja nie zapomniałam o malarstwie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.