Podążanie za tradycją jest największą awangardą.
Zastanawiamy się nieustannie, jak dzisiaj grać klasykę. Okazuje się, że odpowiedź jest na wyciągnięcie ręki. Jak po premierze „Wujaszka Wani” w Teatrze Polskim powiedział reżyser tego spektaklu Iwan Wyrypajew: „Czechow, ukazując powierzchnię życia, daje jednocześnie obraz głęboki i pełen namiętności, który nie wymaga uwspółcześnienia, by był współczesny”.
W „Wujaszku Wani” nie skreślił ani jednego słowa. W dwugodzinnym spektaklu sztuki Czechowa reżyser ukazuje emocje swoich bohaterów, stawia wciąż aktualne dla nas pytania: o niespełnienie, wygasające nie wiadomo kiedy uczucia, o kłamstwo, pod którym próbujemy ukryć własne rozczarowania, o deziluzje, z którymi musimy żyć. Jest to więc bliska nam opowieść o zagubieniu współczesnego człowieka, o jego rozczarowaniach i tęsknocie za nieosiągalnym.
Z pozoru „Wujaszek Wania” to epizod z życia prowincji, której rytm przerywa wizyta profesora Sieriebriakowa, megalomana i lenia, oraz jego pięknej i znudzonej żony. Cały trud, z jakim pracują spowinowacony z profesorem Iwan Wojnicki i jego bratanica Sonia, ma służyć wyrafinowanym kaprysom egoistycznego profesora.
W dodatku, jak się nietrudno domyślić – spotyka ich za to poświęcenie czarna niewdzięczność. A jednak w tych skromnych, uczciwych ludziach nie ma cienia buntu.
Czechow pokazuje, jak niesprawiedliwie urządzony jest świat, jak odwieczny jest podział na tych, którzy pracują w pocie czoła, i na tych, którzy egoistycznie ten trud wykorzystują. Ale z tej konstatacji nie płynie gorycz. Przeciwnie. Każdy jest wierny wartościom, które wybrał.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...