„Wszystko płynie” – to najkrótszy opis tej przepięknej płyty.
Ten album jest kompasem. „Wszystko płynie” – to najkrótszy opis tej przepięknej płyty. Arianna Savall nagrywa płyty i jest nieustannie w trasie koncertowej. Tym razem odpoczęła. Usiadła nad brzegiem morza i zaczęła… nucić o nim pieśni. „The Wind Rose” jest muzyczną dedykacją zainspirowaną wszystkim, co płynie, zanurzoną w kulturze, która zrodziła się na brzegu.
Urodzona w Bazylei harfistka, sopranistka i kompozytorka nie pozostaje w cieniu wielkiego ojca (albumy Katalończyka Jordiego Savalla nie schodzą z list bestsellerów muzyki klasycznej) i choć nieuchronnie będzie porównywana do matki, śp. Montserrat Figueras, śpiewa własnym głosem. Z urodzonym w Oslo tenorem Petterem Udlandem Johannesem stworzyli przed laty projekt Hirundo Maris, inspirowany muzyką dawną oraz folkiem. Ich poprzednie projekty „Vox Cosmica” i „Il viaggio d’Amore” spotkały się ze znakomitym przyjęciem przez krytyków i publiczność z całego świata.
Na „Róży wiatrów”, swobodnie żeglując po morzach, eksplorują muzyczne tradycje całego świata. Towarzyszą im: Michał Nagy i Sveinung Lilleheier (gitary), Miguel Angel Cordero (kontrabas i lutnia) oraz David Mayoral (instrumenty perkusyjne).
Zabierają na pokład odkurzone na strychach dawne hymny ludzi morza (na przykład nuconą nad Missouri pieśń „Oh, Shenandoah”). Znajdziemy też śliczną tradycyjną angielską balladę „Scarborough Fair”, która pod strzechy trafiła dzięki duetowi Simon & Garfunkel.
*
Hirundo Maris "The wind rose". Carpe Diem Records, 2017 r.
Carpe Diem Records
"Ave Maris Stella" Arianna Savall, Petter U. Johansen & Hirundo Maris
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.