Nie sposób inaczej: myśląc już o rozmowie z nim uśmiecham się. Nie mogę uwierzyć, że tak wiele ufności, dobra, rozmodlenia i poczucia humoru może być w jednym człowieku. Nawet gdy jest bardzo zmęczony nie przestaje być miły i pełen zrozumienia. Po każdej rozmowie z nim jeszcze długo się uśmiecham. Fragment książki "Siła codzienności"
A wiara w ludzi, w dobro w nich tkwiące, skąd one są w sercu Księdza?
To ładnie, że mi tak mówisz, że twierdzisz, że jest we mnie miłość do ludzi i wiara w nich. Masz chyba rację, ale nie mogę ci powiedzieć skąd się to wzięło. To chyba kolejny dar od Pana Boga. Nie wszystko możemy wytłumaczyć. Czasem powinniśmy się uśmiechnąć i przyjąć, że dostaliśmy prezent od Pana. Ja zawsze taki byłem, niewiele się pod tym względem na starość zmieniłem. Musimy zresztą pamiętać, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, więc kochając Stwórcę musimy kochać też człowieka. Jest w nas dobro, bo Pan nam je dał w sercu. Nie wiem jak można przekreślić człowieka, to trochę tak jakby przekreślało się Boga, który go stworzył.
Jest Ksiądz szczęśliwy?
Każdy z nas wprawdzie inaczej rozumie szczęście, ale tak, ja jestem szczęśliwy. Mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem. Jestem szczęśliwy kapłaństwem, pracą, przyjaciółmi, miejscami, które pozwala mi oglądać Bóg...
Skolimowem, w którym Ksiądz mieszka również?
Tak, to moja pustelnia. Wychodzę na dwór i widzę piękno, w którym jest Bóg. Otaczają mnie tu wspaniali ludzie. Patrzę na zdjęcia tych, którzy mieszkali tu wcześniej i otacza mnie ich wielki talent jaki otrzymali od Boga.
To miejsce jest również modlitwą. Patrzę na drzewa i mówię: „O Boże, ale tu pięknie!”, spoglądam na zdjęcia wiszące na korytarzach i wzdycham do Boga: „Ależ oni byli wspaniali” albo „Boże, że też pozwoliłeś mi mieć w nich przyjaciół”. Powiedz, czy to nie jest modlitwa?
***
Ksiądz Kazimierz odprowadza mnie do wyjścia, mówi, że tak trzeba. Po drodze pokazuje mi zdjęcie, na którym przytula go Jan Paweł II. Uśmiecha się i z dumą mówi, że na jego Mszy prymicyjnej Kardynał Karol Wojtyła mówił kazanie. W pewnym momencie bierze mnie pod rękę i mówi: „Chodźmy przywitać Jezusa”. Idziemy do maleńkiej kaplicy. Akurat trwa Msza Święta, a my trafiamy na podniesienie. Myślę sobie, że to wspaniałe podsumowanie naszej rozmowy.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»