Profesor Roman Michałowski zabiera nas za sprawą swej książki w niezwykłą podróż w czasie. Gotyckie katedry, benedyktyńskie opactwa, pierwsze uniwersytety… – a wszystko to zebrane w jednym, imponującym tomie.
„Grzechem pierworodnym czarnej legendy o średniowieczu jest przekonanie, iż był to okres stagnacji czy wręcz cofnięcia w rozwoju. Tymczasem w ciągu tysiąca lat od V do XV wieku ludzkość dokonała gigantycznego postępu niemal w każdej dziedzinie” – pisał na łamach „Gościa Niedzielnego” Sebastian Musioł.
Dwa lata temu publicyści naszego tygodnika postanowili niejako zrehabilitować epokę wieków średnich, próbując rozprawić się rozmaitymi, negatywnymi stereotypami, jakie wokół niej się wytworzyły. Cykl artykułów zamieszczonych w dodatku „Wracamy do średniowiecza” cieszył się ogromnym powodzeniem wśród czytelników, ale też z oczywistych względów był tylko wyborem, przeglądem tematów, spośród niezliczonych zagadnień, którym chciałoby się (ba, należałoby!) poświęcić znacznie więcej miejsca. Teraz mamy okazję poszerzyć naszą wiedzę i nadrobić niektóre z zaległości na temat czasów mnichów, rycerzy i wypraw krzyżowych – wszystko to dzięki najnowszej publikacja PWN-u, noszącej tytuł: „Historia powszechna. Średniowiecze”.
To podręcznikowe wydawnictwo jest nowoczesną syntezą historii powszechnej średniowiecza. Autor-erudyta zaczyna swą opowieść od opisu europejskich społeczeństw barbarzyńskich, by po scharakteryzowaniu późnego antyku oraz świata arabskiego, przejść do „średniowiecza właściwego”.
Nie ogranicza się w swym tekście jednak wyłącznie do opisu i interpretacji kluczowych dla tamtych stuleci zdarzeń politycznych. Sporo miejsca zajmuje też charakterystyka ówczesnej literatury, rzeźbiarstwa, malarstwa i architektury. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu także o Kościele, któremu profesor Michałowski poświęca sporo miejsca w kolejnych rozdziałach swej publikacji, pochylając się zagadnieniami dotyczącymi między innymi monastycyzmu karolińskiego, papiestwa, renesansu pustelnictwa, powstaniu zakonów żebraczych, czy wreszcie herezji.
Naszą przygodę kończymy oczywiście w momencie, gdy na europejskim horyzoncie pojawia się imperium osmańskie, Krzysztof Kolumb odkrywa Amerykę, a sztuka gotyku zaczyna ustępować miejsca renesansowi. Po zakończonej lekturze niby ma się ochotę momentalnie „wyruszyć dalej” – by przypomnieć sobie także barok, oświecenie i romantyzm, z drugiej jednak strony, po ponownym przekartkowaniu „Historii powszechnej. Średniowiecza”, niemal z nostalgią powraca się do stronnic poświęconych skryptoriom, pełnym pięknie iluminowanych ksiąg, czy też na dwory rywalizujących ze sobą dynastii Staufów i Welfów.
Bez wątpienia tom jaki wyszedł spod pióra Romana Michałowskiego godny jest polecenia zarówno tym, którzy będą go studiować, w celu zaliczenia kolejnych egzaminów na rozmaitych, humanistycznych uczelniach i kierunkach, jak i tym, którzy sięgną po niego wyłącznie dla własnej przyjemności, jako miłośnicy wieków średnich. *** Roman Michałowski "Historia powszechna. Średniowiecze"; wydawnictwo: PWN; rok wydania: 2009; ilość stron: 554.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.