Józef Chełmoński, Bociany, 1900 r.Fotograficzna pamięćByło to możliwe, bo artysta miał wyjątkową pamięć wzrokową, budzącą podziw współczesnych. - Jego orle oczy chwytały z szybkością błyskawicy to, co napotkały - pisał Stanisław Witkiewicz. - U Chełmońskiego malowanie z natury nie polegało na tym, że ustawiał on sztalugi we wsi, czy w lesie, lecz na tym, że jeździł, obserwował, szkicował, potem zaś tworzył, już w pracowni, obraz.
Kształcąc się w warszawskiej Klasie Nauki Rysunku i Szkicowania, a także w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona. Chełmoński przyjeżdżał do Boczek na pierwsze twórcze plenery. Wykonywał wtedy zalecenia swego mistrza, którego tak wspominał: ”Kazał nam od początku rysować wszystko bez wyjątku: ziemię, kamienie, niebo, trawy, drzewa, wszelkie zwierzęta, nawet drobne, jak żaby, owady itp. Zalecał, aby nie opuszczać żadnej sposobności nastręczającej się do studiowania natury, tak w stanie spokoju, jak i w stanie ruchu; kazał notować liniami chmury poszarpane przez wiatr podczas nadciągającej burzy, falowanie zbóż, ubrania poruszane ruchem nóg ludzi biegnących itp.”. Szkicowani przez młodego Chełmońskiego mieszkańcy Boczek nie przypuszczali zapewne, że dzięki nim w sztuce pojawią się sceny i postacie, które dotychczas ze względu na swój niski status społeczny i estetyczny nie miały prawa znaleźć się w ”krainie piękna”. Dotychczas bowiem tylko szlachecki dwór i sceny dziejące się wokół niego miały prawo być w niej eksponowane.
Krzyż w zadymce- Naszą drewnianą świątynię, a raczej jej wnętrze, Józef Chełmoński także uwiecznił na jednym z obrazów - mówi ks. Witold Okrasa. - Pochodzi ona z początków XVIII w. i jest w zasadzie jedynym obiektem we wsi pamiętającym czasy Chełmońskiego. Na pewno bywał w niej na nabożeństwach. Boczki należały wprawdzie, jak już wspomniałem, do parafii kolegiackiej w Łowiczu, ale raz w tygodniu w niedzielę dojeżdżał tu kapłan, by odprawić Mszę świętą.
Być może modląc się w tej skromnej drewnianej świątyni, Chełmoński doszedł też do wniosku, że malarstwo to rodzaj religijnego posłannictwa. Nie tylko sztuka, ale i służba Bogu. Krucyfiks z kościółka w Boczkach w każdym bądź razie mocno zapadł mu w pamięć. To on posłużył mu jako pamięciowy model przy malowaniu obrazu ”Krzyż w zadymce śnieżnej”, na którym opierający się podmuchom wichru krzyż potęguje przeżycie wszechogarniającej obecności Boga w naturze.
W Boczkach, niestety, nie zachował się dom i inne zabudowania należące do Chełmońskich. Z obrazu ”Wypłata robocizny”, na którym Chełmoński go umieścił, można jednak dowiedzieć się, jak wyglądał. Tutejsi mieszkańcy potrafią jednak wskazać działkę, na której stał. Znajduje się na niej opuszczony dom rodziny Chrzanowskich...
Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:
FilmLiteraturaMuzykaSztukaZjawiska kulturowe i społeczneSylwetkiRodzina i społeczeństwo