Do kin trafiła niedawno „Opowieść wigilijna” Dickensa, nakręcona w technice trójwymiarowej. Twórca filmu, wbrew panującym we współczesnym kinie tendencjom, na szczęście nie „poprawił” chrześcijańskich odniesień opowieści.
Są książki, których grzbiety i okładki stanowią najlepszą ich część – napisał kiedyś Karol Dickens, autor „Opowieści wigilijnej”. Z pewnością nie odnosi się to do opowiadania, które od chwili wydania w 1843 r. nie schodzi z księgarskich półek. Scrooge, nazwisko głównego bohatera „Opowieści wigilijnej” weszło do języka potocznego, stając się synonimem skąpca. Bogaty skąpiec to bogaty nędzarz – napisał też Dickens. Jego opowiadanie to historia duchowej przemiany takiego właśnie bogacza.
Świąt trzeba bronić
Dickens nie był twórcą utworów religijnych, wielu krytyków zarzucało mu ckliwość i nie uważało jego twórczości za poważną. Ale np. G.K. Chesterton twierdził, że „Opowieść wigilijna” jest utworem głęboko przesiąkniętym chrześcijańską wyobraźnią i obroną świąt Bożego Narodzenia. Dziś okazuje się, że nie tylko tych świąt trzeba bronić. Oglądając ostatnie hollywoodzkie superprodukcje i filmy animowane przeznaczone dla młodszego widza, łatwo zauważyć, że producenci i autorzy tych filmów jak ognia starają się unikać wszelkich chrześcijańskich odniesień. Rzadko pojawia się w nich imię Jezus, a św. Mikołaj nie rozpoznałby się w swoich zlaicyzowanych wcieleniach.
Dlatego obawy, że najnowsza animowana adaptacja filmowa „Opowieści wigilijnej” również zostanie w podobny sposób „poprawiona”, nie były bezpodstawne. Tym bardziej że ekranizacji podjął się Robert Zemeckis, twórca zafascynowany najnowszymi technikami filmowymi. Postanowił nakręcić opowiadanie Dickensa w technice 3D, czyli w trójwymiarze. Na szczęście rewolucja ograniczyła się tylko do techniki. Do literackiego pierwowzoru Zemeckis odniósł się z pietyzmem. Oprócz trójwymiaru zastosował jeszcze jedną techniczną nowość, czyli tzw. performance capture. Kamery filmują grę aktorów, ale ich postaci zostają poddane obróbce komputerowej.
Prostą drogą
Rezultat jest imponujący. Film zachowuje doskonale równowagę między formą a treścią, a chwilami, dzięki 3D, przeżywamy na sali kinowej emocje, jakich nie da się uzyskać w animowanym kinie dwuwymiarowym. Filmy w tej technologii, dzisiaj realizowane sporadycznie, bo wiąże się to z większymi kosztami i koniecznością współpracy z wyposażonymi w najnowszy sprzęt komputerowy studiami, niewątpliwie stanowić będą o kształcie kina w przyszłości. Już pierwsze kadry filmu wprowadzają w atmosferę utrwalonych na kartach dzieł Dickensa czasów wiktoriańskich i znakomicie charakteryzują głównego bohatera, który otwarcie przyznaje, że nienawidzi świąt Bożego Narodzenia.
Zemeckis zrealizował film familijny, ale nie angażuje się w niebezpieczne balansowanie na wąskiej granicy, gdzie zatraca się wyraziste rozróżnienie dobra i zła, piękna i brzydoty. Idzie, zgodnie z Dickensem, prostą drogą, dzięki czemu zachowuje ponadczasowe przesłanie opowieści. Zrozumiałej w sferze fabularnej dla dzieci i jednocześnie atrakcyjnej dla widza dorosłego, który znajdzie w filmie dużo odniesień do czasów współczesnych. Przecież niektóre zasady i przekonania mają i dzisiaj licznych wyznawców. *** Opowieść wigilijna, film animowany, reż. Robert Zemeckis, USA, 2009.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...