Rudolf II chciał z Pragi uczynić drugą Aleksandrię, słynącą w starożytosci z uczonych i artystów, pragnął, żeby miasto nad Wełtawą było Rzymem za cesarza Hadriana, który także znany był z tego, że otaczał się poetami, sam pisząc wiersze.
Późny renesans i wczesny barok to czas pełen tajemnic. Tak mrocznych niemal, jak w opowieściach Edgara Allana Poe. Profesor Andrzej Borowski uważa, że było to przedwiośnie "bliskiej nam nowoczesności i zarazem zapowiedź współczesnej nam po-nowoczesności".
Śląsk - chociaż trudno w to z dzisiaj uwierzyć - był w owym schyłkowym renesansie i budzącym się baroku, na pewno zaś do rozpoczęcia wojny trzydziestoletniej (1618), centrum intelektualnego i artystycznego życia Europy. Powodem była bliskość Pragi, gdzie rezydował cesarz, oraz pomyślny rozwój protestanckich szkół. Odkryjmy tę ciekawą kartę śląskiej historii, aby się przekonać, że wiele dziwnych, najdziwniejszych może rzeczy już było. Odkryjmy, aby się przekonać i nieco uspokoić, gdy się nam wydaje, że żyjemy w najbardziej zwariowanym wieku ludzkości.
Cesarza Rudolfa II (1552-1612) na jednym ze swoich obrazów przedstawił Giuseppe Arcimboldi jako etrusko-rzymskiego boga Vertumnusa. Był to bóg wszelkiej zmienności, przeobrażania się, czasów granicznych, a także opiekun pór roku jako figuracji kontinuum dziejów, w których króluje i zmienność, i trwanie. Był to bóg zmieniający stale swą postać. Nimfę Pomonę uwiódł, przeistoczywszy się w staruszkę. Nazywano go w dawnej polszczyźnie - Odmieńcem. Na przedziwnym manierystycznym portrecie Arcimbldiego z 1591 roku, którego nie powstydziłby się chyba Salvador Dali i żaden współczesny artysta, cesarz ma nos z gruszki, usta z wiśni, oczy ze strąków grochu i owoców głogu, grdykę z rzodkwi. Cały jest z przeróżnych darów ogrodu i sadu niczym wrześniowa korona dożynkowa w wiejskim kościele.
Giuseppe Arcimboldi, postać jakby typowa na praskim dworze cesarskim, urodził się w Mediolanie w 1527 roku. Przebywał na dworze cesarza Ferdynanda I od 1562 roku. Był inżynierem, konstruktorem przemyślnych i niezwykłych maszyn, projektantem tajemniczych masek i strojów. Na praskim dworze spędził 26 lat, za co Rudolf II mianował go nawet palatynem, czyli hrabią pałacowym (1592). W rudolfiańskim kręgu artystów nie był Arcimboldi kimś wyróżniającym się.
Obraz Arcimboldiego dobrze oddaje atmosferę praskiego dworu sławnego za Rudolfa II z kultu wszelkiej cudowności, mistycyzmu i nauk tajemnych, a także charakteryzuje samego cesarza, który był podobno w swych upodobaniach zmienny niczym rzymski Vertumnus. Ale obraz Arcimboldiego to tylko przedsionek do saturnijskiej świątyni cesarskich filozofów, poetów, alchemików i malarzy. Rudolf II chciał z Pragi uczynić drugą Aleksandrię, słynącą w starożytności z uczonych i artystów, pragnął, żeby miasto nad Wełtawą było Rzymem za cesarza Hadriana, który także znany był z tego, że otaczał się poetami, sam pisząc wiersze. Zresztą do Hadriana zbliża Rudolfa i to, że Hadrian swego kochanka Antinousa również kazał przedstawić jako boga Vertumnusa.
Cesarz dążył świadomie do zmniejszanie lub nawet zniwelowania różnic etnicznych i religijnych w swoim cesarstwie. Dlatego zapraszał na dwór do Pragi intelektualistów z całej Europy. Byli wśród nich angielski alchemik John Dee, głośny heretyk Francesco Pucci, Giordano Bruno, którego przedstawiać nie trzeba, matematyk Fabrycjusz Mordente, polihistor Melchior Goldast, astronom Jan Kepler, wspólnie z którym cesarz patrzył w niebo, Duńczyk Tycho Brahe, odkrywca supernowej w gwiazdozbiorze Kasjopei i wielu innych. Ważną rolę w życiu intelektualnym dworu odgrywali Ślązacy. Oni właśnie na dworze reprezentowali protestantyzm, gdy strona katolicka to przede wszystkim Hiszpanie na czele z wszechwładnym legatem Wilhelmem de San Clemente.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...