W oficjalnych życiorysach jego postać stapia się z dziełem. Urodzony, studiował, wykładał. Od czasu, gdy umieścił swoich 95 tez na drzwiach wittemberskiego kościoła, schodzi na dalszy plan. Już niekoniecznie on, ale jego współpracownicy, doradcy, protektorzy. To oni kontynuują dzieło, nadają mu kształt. Puszczona w ruch machina już się nie zatrzymała.
Sam Luter w kolejnych latach oddał się pracy nad dalszym tłumaczeniem Biblii na język niemiecki. W całości ukazało się ono w 1534 roku. Dbał o to, by ludzie dobrze rozumieli Biblię, tłumacząc ją w kazaniach i pismach. W innych swoich dziełach przedstawił nowy porządek nabożeństw, znacznie je upraszczając oraz wprowadzając do nabożeństw, zamiast niezrozumiałej łaciny, język niemiecki. Przyczynił się także do rozwoju śpiewu kościelnego przerabiając stare ludowe pieśni niemieckie, tłumacząc śpiewy łacińskie i psalmy czy nawet tworząc zupełnie nowe. Pamiętając własne doświadczenia z dzieciństwa jako wizytator dbał także o należyty poziom szkolnictwa.
Dzieło przed człowiekiem
Na tę działalność Lutra nakładały się wielkie wydarzenia historyczne w Niemczech. Najpierw, w 1526 roku dla obrony wiary ewangelicy powołali tzw. przymierze torgawskie. Zaniepokojeni tym katolicy podczas obrad sejmu w Spirze uchwalili, ze będą wiernie stać przy wcześniejszym edykcie wormackim, zabraniając w krajach katolickich reformacji czy znoszenia Mszy. Przeciwko tej uchwale protest złożyli zwolennicy reformy i, co stało się powodem określania ich do dziś jako protestantów.
Podczas kolejnego sejmu w Augsburgu ewangelicy przedstawili zasadnicze tezy swojej nauki w tzw. Konfesji Augsburskiej. Pod nieobecność Lutra główny ciężar prowadzenia rozmów wziął na siebie najbliższy współpracownik Lutra, Filip Melanchton. Odrzucona przez cesarza Konfesja Augsburska stała się później podstawą dla sformułowania wyznania wiary luteran.
Rok po sejmie w Augsburgu książęta niemieccy popierający reformację zawarli między sobą układ, mający na celu obronę przed siłami próbującymi doprowadzić do ich rozbicia. Cesarz widząc, że nie zdoła ich pokonać w 1532 roku zawarł pokój religijny, na mocy którego nie uzyskali wprawdzie wolności religijnej, ale otrzymali względne poczucie bezpieczeństwa.
W 1937 roku, odpowiadając na żądanie papieża planującego zwołanie soboru, powstały napisane w ostrym tonie Artykuły Szmalkaldzkie. Luter i jego zwolennicy postanowili, że nie stawią się na soborze. Jeszcze raz potwierdzili w nich, że odrzucają władzę papieską jako niepotwierdzoną w Piśmie Świętym i zażądali pełnej niezawisłości od papieża. W ten sposób nadzieje na pojednanie oddaliły się jeszcze bardziej.
Śmierć w służbie pokoju
Sam Luter nie doczekał już dalszych wielkich wydarzeń. Choć całe swoje życie poświęcił walce, ostatni jego czyn był dziełem pokoju. Hrabiowie Mansfeldowie uprosili go, by dla rozstrzygnięcia powstałego między nimi sporu przybył do Eisleben, miejscowości, w której się niegdyś urodził. Gdy po sześciodniowej podróży dotarł na miejsce 28 stycznia 1546 roku zmęczony podróżą nie czuł się najlepiej. Na dodatek, ku zmartwieniu Lutra, obrady się przeciągały. 17 lutego doszło w końcu do podpisania rodzinnej ugody. Niestety już 18 lutego, trzy godziny po północy, Reformator zmarł. *** Powyższy tekst pochodzi z serwisu ekumenizm.wiara.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...