Ukazujący się z „Gazetą Wyborczą” „Duży Format” często opisuje rozmaite przejawy zła. Pokazuje je rzeczowo, nie lansuje go, nie pomniejsza. Jest obiektywny.
„Mechaniczna pomarańcza” Stanleya Kubricka i inne podobne produkcje lat 70. i 80. przesunęły granicę wyobraźni i wrażliwości, zamieniając to, co intymne, w to, co publiczne oraz to, co nienormalne, w to, co możliwe. Kolejne progi intymności i prezentacji okrucieństwa przekroczono przy okazji filmów o markizie de Sade. W tej atmosferze „afera rozporkowa” Billa Clintona (jak szybko o niej zapomniano!) była mało znaczącym szczegółem, podobnie jak dziś mało kogo wzrusza film Larsa von Triera „Antychryst”.
Przemoc i okrucieństwo nasila się zarówno w produkcjach „kultury” masowej, w rodzaju „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, „Funny Games” czy innych podobnych potworności, jak i w życiu młodego pokolenia. Od stadionowych bitew kiboli, przez wsadzanie nauczycielom kubła na głowę i szczypanie nauczycielek, do zabójstw w wykonaniu pozbawionych jakichkolwiek uczuć nastolatków - media coraz częściej informują o młodzieżowych patologiach. Gdzieś w tle ryczą wykrzywione gęby „artystów” death metalu, o których możemy wyczytać fachowe i rzeczowe opinie krytyków muzycznych.
Zło patrzy niewinnymi oczami. Zna wiele cytatów. Mówi: jeśli chcesz ze mną walczyć, rzuć pierwszy kamieniem, przecież sam nie jesteś taki wspaniały, przecież wszyscy grzeszymy. Mówi: chcesz ze mną walczyć, a nie pamiętasz, kto zabraniał usuwania chwastów, aby i dobrej rośliny nie wyrwać? Wielu ludzi nabiera się na te łagodne pouczenia i opuszcza ręce: przecież historia pełna jest Stalinów, Hitlerów i innych zbrodniarzy. Trzeba ich potępić, ale cóż można zrobić? Mamy przecież jedno życie i każdy stara się być szczęśliwy. Czy to grzech, żeby się spełniać? Skoro pieniądze publiczne są wspólne, to kto się o nie upomni? A przecież moje potrzeby są uzasadnione…
Seks przed ślubem i zdrada małżeńska są przecież powszechne, więc o co tu kruszyć kopie? Życie to dżungla, więc jeśli ja nie posunę się naprzód kosztem bliźniego, to on wykorzysta mnie. Może żona czy mąż i dziecko nie są w życiu najważniejsze. Może dziecko sobie poradzi i bez nas, może ktoś inny nim się zajmie, może nie wpadnie w złe towarzystwo, może nie zarąbie staruszki… Zło udaje, że go nie ma. Ale zło jest. Nie ominiemy go. Unikając ocen, powątpiewając w możliwość rozróżnienia dobra od zła, karmimy je bezkarnością. Grzęznąc w mniejszym złu, wspomagamy większe. Zło jest potężne, ale jest potężne naszymi słabościami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.