Polszczyzno, jaka jesteś? Tętniąca życiem, zmienna, w której, jak w lustrze, można zobaczyć przemiany społeczne, polityczne, ekonomiczne kraju. Niedawny list pasterski Episkopatu Polski, przypominał, że język to bezcenne, narodowe dobro. Chrońmy je.
Język potoczny, czyli używany na co dzień, sam w sobie zły nie jest. Nikt nie próbuje zwracać się do dzieci przy śniadaniu: „Skosztujcie tych niepospolicie smacznych jarzyn, bogatych w mikroelementy i witaminy, nieodzownych w prawidłowym rozwoju”. Język potoczny zaczyna być jednak niebezpieczny, gdy wkracza na terytoria zarezerwowane dla innych językowych stylów. Nie jest dobrze, jeśli dziennikarze (a to oni obecnie najsilniej kształtują masowe gusta) nie odróżniają mówienia czy pisania w sposób prosty od prostackiego. Nie jest dobrze, gdy politycy, którzy teoretycznie powinni świecić przykładem, kaleczą mównicę sejmową mową zaczerpniętą z dialogów serialu „Świat według Kiepskich”.
Wulgaryzacja niejedno ma imię
Powszechnie za wulgaryzację języka uważa się wprowadzanie do niego wyrażeń obscenicznych, rażących odbiorcę czy wręcz wywołujących w nim strach. Rzeczywiście: tzw. bluzg zubaża język, nagromadzony świadczy o niskim poziomie kultury mówiącego, obraża odbiorcę. Jednak wulgaryzacja języka, według językoznawców, to pojęcie szersze. Wulgaryzacja języka jest to spospolicenie języka, wprowadzanie do niego zjawisk i wyrażeń, które zaniżają jego jakość. Formą wulgaryzacji jest więc m.in wspomniane już przenikanie stylu potocznego do języka oficjalnego.
Formą wulgaryzacji języka jest też wprowadzanie do niego niepotrzebnych zapożyczeń z języków obcych. Obecnie dominuje język angielski. Rodzajów zapożyczeń jest bardzo wiele – od mających uzasadnienie, bo np. rodzime „publikatory” zupełnie się nie przyjęły i po prostu lepiej brzmi słowo „media”, przez (denerwujące) i modne kalki językowe: np. „dokładnie” jako odpowiednik angielskiego „exactly”, po zapożyczenia wynikające ze snobizmu, jak „lunch”.
Innym przykładem wulgaryzacji języka jest kicz językowy. Wprowadzanie do tekstów czy oficjalnych wystąpień języka infantylnego, zdrobnień zubaża język. Bo chociaż odbiorca otrzymuje pozory języka wysublimowanego i pięknego, naprawdę obcuje z językiem przypominającym słodką (sic!) papkę: mdłym i nijakim. Jako „ostoję” językowego kiczu językoznawcy wymieniają najczęściej pisma dla kobiet (młode mamy czytają o „rozkosznych maluszkach jedzących zupkę, a następnie...”), oraz pisma religijne i... język kazań. Dlaczego tak się dzieje?
Nie jest łatwo pisać i mówić w sposób wyważony, ale jednocześnie przejmujący i prawdziwy o sprawach najważniejszych: o wierze, miłości do dzieci, do Boga, dylematach moralnych. Poruszanie tych tematów wymaga umiejętności trzymania nadmiaru emocji na smyczy dobrego warsztatu i samokontroli.
Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...