Słuchaj! Jesteś cenny w oczach Boga! Czy to wołanie ma szanse przedrzeć się przez gwar Przystanku Woodstock? Liczą na to „ci od Jezusa”.
Kiedyś „ci od Jezusa” jeździli do Jarocina. Dziś ciągną na Woodstock. Od siedmiu lat, najpierw w Żarach, a teraz w Kostrzynie, wyrasta tam Przystanek Jezus. – Zaprosiliśmy do tej inicjatywy zaangażowaną w życie Kościoła młodzież z całej Polski, aby służyła przyjeżdżającym na festiwal – tłumaczy ks. Artur Godnarski, pasterz organizującej Przystanek Jezus Wspólnoty św. Tymoteusza w Gubinie. Tak woodstockowe pole stało się celem pielgrzymowania setek ewangelizatorów, świeckich i duchownych chrześcijan, którzy postanowili mówić o Jezusie współczesnemu światu. Symbolem tego świata jest Woodstock, impreza Jurka Owsiaka.
Dwa Przystanki
Owsiak chętnie widziałby „tych od Jezusa” pod szyldem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Zależy nam, aby Przystanek Jezus, jak każda inna organizacja, formalnie zarejestrował swą obecność tu, gdzie my jesteśmy gospodarzami. Tylko tak będziemy mogli współpracować. To także wymóg prawny – twierdzi. Ks. Godnarskiemu spełnienie tych warunków nie wydaje się konieczne.
– Przystanek Jezus nie jest organizacją, ale oddolną inicjatywą. Naszą bazę mamy na terenie prywatnym, należącym do kostrzyńskiej parafii pw. NMP Matki Kościoła – tłumaczy. – Tam sami organizujemy toalety, sanitariaty, opłacamy energię elektryczną i wodę. U organizatorów Woodstocku nie staramy się o przywileje. Oczekujemy tylko, by traktowali nas jak zwykłych uczestników imprezy. Na polu jesteśmy zupełnie prywatnie. Jak młodzi wśród młodych. Gdy inni wieszają przy swych namiotach flagi, totemy i inne rzeczy, my stawiamy skromny krzyż. Jesteśmy razem, ale nie odgradzamy się. Zawsze jesteśmy gotowi do rozmowy.
To nie powinno nikogo drażnić. Wszak Woodstock uchodzi za stolicę tolerancji, a mieszkańcy pola dobrze przyjmują przyjaciół spod znaku Jezusa. – Można z nimi pogadać. Sama rozmawiałam tam z księdzem. Inni się nawet spowiadają. Wiem, że wielu ludzi potem nawróciło się do Boga – mówi czarnowłosa Kora, licealistka z Kostrzyna.
Już trzy tygodnie przed festiwalem razem z kilkunastoma innymi fanami Woodstocku mieszka na namiotowym polu. Iga, „Endrew” i blisko sześćdziesięcioletni „Dziadek” z Czerwieńska – jak mówi o sobie:najstarszy hippis RP – zgadzają się z nią. Ale dla nich ważniejsze jest co innego. – Na Woodstocku najlepsze są wolność, ludzie i muzyka – mówią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.