Co mają ze sobą wspólnego nowojorski drapacz chmur, fachwerkowy dom w niemieckiej miejscowości Hattingen i katowicka kamienica?
Okazuje się, że każda z tych budowli przez miłośnika architektury określona może zostać dokładnie w taki sam sposób: Bügeleisengebäude! Ale co może oznaczać ów dziwnie brzmiący, niemiecki termin? W dosłownym tłumaczeniu to: budowla-żelazko, czyli taki typ domu, który został zbudowany na planie trójkąta lub trapezu, więc boczne ściany „odchodzą” od jego frontowej części pod kątem nieco innym, niż ma to miejsce w bardziej tradycyjnych konstrukcjach.
Rozstrzygnąć, który z żelazko-podobnych budynków jest słynniejszy pewnie nie sposób. Kto wie, czy dziś wielu nie wskazałoby na wieżowiec Flatiron znajdujący się w Nowym Jorku między Piątą Aleją, Broadwayem i Ulicą 23, ale my, z uwagi na chronologiczne pierwszeństwo, zajmijmy się na początek XVII-wieczną perełką architektoniczną z Nadrenii Północnej-Westfalii.
Kiedy w 1611 roku, parający się kupiectwem Wilhelm Elling postanowił wybudować sobie w centrum Hattingen niewielki, fachwerkowy dom, nie przypuszczał, że blisko cztery wieki później jego nieruchomość urośnie do rangi symbolu miasteczka, a zarazem jednego z reprezentacyjnych przykładów wszystkich urokliwych, kratowych konstrukcji, które wówczas w niemieckim kręgu kulturowym królowały.
Obecnie w osobliwym budynku mieści się między innymi placówka muzealna, której - zbudowana na wyjątkowo niewielkiej powierzchni siedziba - działa jak magnes na przybywających do Hattingen turystów.
Gdy idzie o amerykański wieżowiec, to jego powstanie wiąże się oczywiście z postępującą na przełomie XIX i XX wieku urbanizacją i przemianami cywilizacyjnymi. Jednak niezwykły, architektoniczny kształt, jaki nadał mu chicagowski projektant Daniel Burnham, powoduje, iż Flatiron uchodzi także za jeden z najbardziej romantycznych symboli miasta, na co zwrócił swego czasu uwagę Andrew S. Dolkart z Colombia University. Co ciekawe, Flatiron – czyli w tłumaczeniu na język polski „płaskie żelazko” – początkowo określany był przez nowojorczyków jako Fuller Building, gdyż to właśnie firma Fuller Construction Company wybudowała go na między innymi potrzeby własnej firmy.
Budowlę zdobi klasyczny ornament, obfitujący w „wężowe” głowy Meduzy i laurowe wieńce. Jego czarowi poddali się tacy artyści, jak fotograf Edward Steichen i malarz Childe Hassam, dla których był on wyjątkowo zajmującym tematem, dlatego też często ukazywali Flatiron w swoich dziełach.
Ostatnią z przykładowych, żelazko-podobnych budowli jest katowicka kamienica oddzielająca ulicę Andrzeja od ul. Stefana Batorego.
Ów budynek nie ma z pewnością takiej rangi i renomy, jak omawiane wcześniej budowle z Hattingen i Nowego Jorku. Bez wątpienia jednak projektującym go architektom przyświecała dokładnie ta sama idea, co twórcom z zachodu. I tak, każdy kto wysiądzie dziś na katowickim dworcu PKP i wychodząc z pawilonu nieopodal placu Andrzeja, uda się kierunku np. katedry, będzie musiał natknąć się i minąć żelazko-podobną kamienicę, która kto wie, czy nie mogłaby stać się kolejną z architektonicznych atrakcji, a nawet symboli „mieszczańskich Katowic”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...