Bohaterowie jego filmów rzucali społeczeństwu wyzwanie, próbowali zburzyć skostniałą rzeczywistość. Mowa o Milošu Formanie.
Wychowałem się na jego arcydziełach. Fakt, że zaprosił mnie do współpracy, był dla mnie wielkim zaszczytem. Nie obchodziło mnie, kogo zagram i jak duża będzie to rola. Nie żałuję ani sekundy spędzonej na planie – mówił Javier Bardem, odtwórca roli brata Lorenzo w „Duchach Goi”.
Wszyscy, którzy występowali w filmach Miloša Formana, nie mieli wątpliwości, że mają do czynienia z wielkim twórcą. Aktorzy nabrali do niego zaufania po sukcesie, który odniósł za sprawą „Lotu nad kukułczym gniazdem”. W 1976 r. obraz z Jackiem Nicholsonem w roli głównej zdobył aż pięć Oscarów. Od tego momentu trudno było znaleźć w Hollywood aktora, który nie chciałby współpracować z tym niezgrabnie mówiącym po angielsku Czechem. Dlatego kiedy w Universal Pictures pojawił się pomysł odebrania Formanowi reżyserii „Człowieka z Księżyca” i powierzenia jej Danny’emu DeVito, Jim Carrey zaprotestował. Aktor, który miał wcielić się w postać komika Andy’ego Kaufmana, postawił wytwórni ultimatum: zagra w filmie tylko wtedy, kiedy wyreżyseruje go Miloš Forman. Jego warunek został spełniony, a Universal nie miał czego żałować: „Człowiek z Księżyca” zdobył Złoty Glob i Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale.
– Przeżył bardzo wiele: najpierw śmierć rodziców, których zabili naziści, potem rządy komunistyczne. Nie tylko przetrwał to wszystko, ale zdołał się wspiąć na sam szczyt swojej profesji – mówił o Formanie Woody Harrelson, odtwórca tytułowej roli w filmie „Skandalista Larry Flynt”. Historia życia czeskiego reżysera jest często porównywana do losów Romana Polańskiego: obydwaj mieli trudne dzieciństwo, obydwaj w poszukiwaniu artystycznej wolności opuścili blok komunistyczny. Dopiero w Hollywood mogli rozwinąć skrzydła.
Trudne czasy
Miloš Forman urodził się w Čáslaviu, dziesięciotysięcznym miasteczku położonym w zachodniej Czechosłowacji. W wywiadach niewiele mówił o swojej małej ojczyźnie, ale wspominał, że działało tam niewielkie kino Pokrok. Przed wybuchem II wojny światowej jako pięcioletni chłopak obejrzał tam pierwszy w życiu film. – To była niema wersja opery „Sprzedana narzeczona”. Kiedy zgasły światła, poczułem niezwykłe wzruszenie. Czarno-biała orkiestra na ekranie wykonywała prawdopodobnie uwerturę. Było zupełnie cicho, jak w kościele – opowiadał. To jedno z jego nielicznych miłych wspomnień z dzieciństwa. Do wielu innych wydarzeń z tamtego okresu wolał nie wracać.
Miloš był synem Anny z domu Švábovej i architekta Otto Kohna, ale wychowywał się w rodzinie prof. Rudolfa Formana, który poślubił jego matkę. Wykładowca Akademii Pedagogicznej adoptował chłopca i dał mu swoje nazwisko. Przyszły reżyser od początku nazywał go swoim ojcem. Niestety, nie mógł cieszyć się jego obecnością zbyt długo. W 1939 r. profesor został aresztowany przez Gestapo za działalność antyfaszystowską, a kilka lat później zmarł w obozie koncentracyjnym Mittelbau-Dora. Podobny los spotkał matkę przyszłego filmowca, którą pojmano i umieszczono w Auschwitz-Birkenau. Miloš został sierotą, wychowywali go wuj i starszy brat.
– Kiedy przyjechali po mamę, nie pozwolili mi się z nią pożegnać, nie wiedziałem, co robić. To były dla mnie niezrozumiałe czasy. Nadal nie wiem, jak ludzie mogą sobie nawzajem robić takie rzeczy. Dlatego nakręciłem film o Goi. W istocie nie chodziło o malarza, tylko o to, co zobaczyłem wokół siebie i czego do dziś nie potrafię pojąć – tłumaczył po latach.
Nowa Fala
Tuż po zakończeniu II wojny światowej Miloš Forman trafił do szkoły dla sierot wojennych w Podiebradach. Placówka cieszyła się dobrą renomą, uczęszczał do niej m.in. przyszły reżyser filmowy Ivan Passer oraz pisarz, a później prezydent Czech Václav Havel. Nauczyciele stworzyli swoim podopiecznym zespół teatralny, w którego działalność zaangażował się Forman. Jako nastolatek coraz częściej bywał także w kinie. Kiedy skończył 18 lat, już wiedział, czym chce się zajmować.
– Fascynowała mnie rozrywka, ale robienie filmów wydawało mi się zbyt ambitnym marzeniem. Mimo to podszedłem do egzaminów na reżyserię w Praskiej Akademii Teatralnej – opowiadał. Kiedy usłyszał od komisji słowa: „Towarzyszu Forman, pokażcie nam walkę o pokój na świecie”, rozłożył ręce w geście bezradności. Wiedział, że wynik egzaminu jest przesądzony. Ostatecznie udało mu się jednak dostać na Wydział Filmowy i Telewizyjny Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze. Na studiach utwierdził się w przekonaniu, że chce zostać reżyserem. Dorabiając w telewizji, zobaczył, jak duży wpływ na scenariusze mają cenzorzy.
– W latach 60., kiedy zaczynałem, angażowałem do filmów naturszczyków. Nie wynikało to z braku wiary w zawodowców, wielcy prascy aktorzy byli po prostu bardzo zajęci – wyjaśniał Forman. Po nakręceniu „Konkursu”, „Czarnego Piotrusia” i „Miłości blondynki” został zaliczony do twórców tzw. czechosłowackiej Nowej Fali. Jego filmy charakteryzował czarny humor i dystans do rzeczywistości. W 1967 r. zrealizował doceniony przez krytyków obraz „Pali się, moja panno”, w którym wyśmiewał mieszczańskie czechosłowackie społeczeństwo. Po zakończeniu produkcji został jednak oskarżony o sabotaż gospodarki socjalistycznej. Dystrybucję filmu wstrzymano, a Forman poczuł, że coraz bardziej dusi się w świecie, w którym absurd goni absurd.
Wiatr wolności
– Myślałem, że nakręcę w Stanach tylko jeden film i szybko wrócę do domu. Dlatego obyło się bez smutnych pożegnań – opowiadał Miloš Forman. Do USA mógł wyjechać dzięki umowie, którą podpisał Film Export z Paramount Pictures. Miał już wtedy drugą żonę i dwoje czteroletnich synów: bliźniaków Petra i Mateja. Zakładał, że zostawi ich tylko na kilka miesięcy. Za oceanem miał zrealizować film opowiadający o rewolucji hippisowskiej. Wspólnie z francuskim scenarzystą Jeanem-Claude’em Carrèrem chodził po kontrkulturowych dzielnicach Nowego Jorku, szukając inspiracji. Szybko doszedł do wniosku, że hippisi są potwornie nudni, a bardziej interesujący wydają się ich rodzice, niepotrafiący zrozumieć młodego pokolenia. To właśnie im poświęcił „Odlot”, w którym z właściwą sobie ironią pokazał, jak konserwatywni Amerykanie martwią się o swoje dzieci, chociaż sami są kompletnie niedojrzali.
Kiedy Forman rozpoczynał prace nad filmem, wybuchła Praska Wiosna. Poczuł wiatr wolności, chciał jak najszybciej wrócić do ojczyzny. Po drodze dowiedział się jednak o inwazji wojsk Układu Warszawskiego. – Moja rodzina została w Pradze, a ja jak prawdziwy tchórz nie odważyłem się po nią wrócić – opowiadał. O bezpieczną ewakuację żony i dzieci reżysera zadbali znajomi. Rodzina zamieszkała razem na przedmieściach Paryża, ale małżeństwo szybko się rozpadło. Forman, pomimo braku oficjalnej zgody czechosłowackich władz, na stałe wyemigrował do USA. Tam poczuł prawdziwą wolność. Dzieci zostawił byłej żonie.
Outsiderzy
Doceniony przez krytyków „Odlot” okazał się finansową klapą. Forman leżał zrezygnowany w pokoju hotelowym, kiedy dostarczono mu przesyłkę od Michaela Douglasa. W środku był „Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya. – To była najciekawsza książka, jaką przeczytałem od miesięcy, ale przede wszystkim opowiadała o nas. Partia komunistyczna była naszą siostrą Ratched, wielką oddziałową, która ustalała reguły i decydowała o wszystkim, co nas dotyczyło – opowiadał. Do ekranizacji powieści przystąpił z wielkim entuzjazmem, a w kolejnych obrazach chętnie powracał do metafory świata będącego wielkim szpitalem psychiatrycznym, instytucją totalną, próbującą zapanować nad jednostką. Bohaterami filmów czeskiego reżysera byli outsiderzy usiłujący przeciwstawić się obowiązującemu porządkowi: w „Ragtimie” czarnoskóry pianista walczył z rasizmem, a w „Skandaliście Larrym Flyncie” wydawca czasopisma pornograficznego zabiegał o wolność prasy. Z kolei w „Amadeuszu” tytułowy kompozytor prowokował innych swoim obscenicznym stylem bycia.
Miloš Forman wyreżyserował w sumie 13 filmów, w tym 9 w Hollywood. Zrealizował swój amerykański sen: dorobił się mieszkania w centrum Nowego Jorku i ogromnego domu w Connecticut. Ożenił się po raz trzeci i znowu został ojcem bliźniaków. W ostatnich latach życia zrozumiał, co stracił, zostawiając w Pradze rodzinę. – Dzieci to prawdziwy cud. Wiedziałem, że muszę wytłumaczyć się ze wszystkiego starszym synom i wynagrodzić im to, co stracili. Dopiero teraz udało nam się zbliżyć i znowu być razem – opowiadał krótko po odnowieniu relacji z Petrem i Matejem. Zmarł 13 kwietnia 2018 r.
*
Przytoczone w tekście wypowiedzi pochodzą z filmu dokumentalnego „Miloš Forman: Co cię nie zabije” (2009).
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.