Nigdy nie zabraknie poetów, których wiersze warto czytać, ani aktorów, którzy to czynią tak pięknie, ani muzyków chętnie im towarzyszących. Poezja to wszechświat, który nie ma końca, to... przestrzeń międzyplanetarna – mówiła Anna Dymna, definiując fenomen istnienia Krakowskiego Salonu Poezji.
To miejsce najbardziej ekskluzywne i oblegane w mieście, choć dostać się do niego może każdy. Wystarczy chęć łaknienia żywego, pięknego słowa i szczypta cierpliwości. Wchodzi się do salonu w sposób demokratyczny, zdobywając darmową wejściówkę.
Żywi poeci
„Walc kwiatów” Piotra Czajkowskiego zainaugurował trzechsetny Salon. Po hejnale z wieży Mariackiej, dokładnie o godzinie 12.12, muzycy Orkiestry Akademii Beethovenowskiej wprowadzili publiczność w radosny nastrój oczekiwania wiosny.
– Ta chwila przechodzi już do historii! – oznajmił Krzysztof Orzechowski, gospodarz, dyrektor Teatru im. Słowackiego, który z okazji jubileuszu wpuścił na Dużą Scenę „prawdziwych, żywych poetów”. W pierwszy dzień wiosny i w Światowy Dzień Poezji w nabitym do ostatniego miejsca teatrze obecni byli też inni gospodarze krakowskiego Salonu: Anna Burzyńska, Żuk Opalski i Bronisław Maj (w podwójnej roli, bo także jako poeta).
Ewa Lipska, Elżbieta Zechenter-Spławińska, Józef Baran, Jacek Cygan (gość specjalny z Warszawy), Leszek Długosz, Ludwik Jerzy Kern, Bronisław Maj, Leszek Aleksander Moczulski, Stanisław Stabro i Adam Ziemianin czytali najpiękniejsze wiersze o miłości. Każdy poeta mógł zaprezentować jeden utwór własny i jeden swojego ulubionego autora.
– Dzięki temu poznamy tajemnice ich życia, dowiemy się, jakie są ich gusta – żartowała Anna Dymna, której sekundował Krzysztof Globisz. Razem czytali wiersze poetów nieobecnych. Aktorka i założycielka Salonu przypomniała, że to wiersze ks. Jana Twardowskiego o miłości przyniosły szczęście i powodzenie całemu przedsięwzięciu, które wymyśliła... we śnie. Słowa ks. Twardowskiego jak wytrych otwarły aż 27 Salonów Poezji!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.