W śląskiej tradycji panna oblana przez kawalera wodą w śmigus-dyngus musi w zamian obdarować go świątecznym jajkiem. Kolor pisanki, a czasem i napis na niej, to dla kawalera ważna informacja - dotycząca szans na związek z panną.
"W śmigus-dyngus dziewczyny obdarowywały jajkami kawalerów, którzy wcześniej oblali je wodą" - powiedział PAP Bogdan Jasiński, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach.
Ten zwyczaj nakładał na panny - zwłaszcza te urodziwe i często oblewane - obowiązek ozdobienia dużej ilości jaj. "Każdemu kawalerowi trzeba się było odwdzięczyć, bo w innym przypadku na pewno by się obraził. Trzeba było sporo tych jajek naskrobać" - zaznaczył Jasiński
Wielkanocne jajka wręczane kawalerom miały swoją symbolikę. Istotne były ich kolory, a także umieszczone na niektórych napisy z informacją dla obdarowanego.
"Jajko zielone dostawali chłopcy z podstawówki. Kolor czarny był zarezerwowany dla osób szanowanych - np. dla księdza, czy nauczyciela. Jako czerwone to oczywiście miłość, fioletowe wróżyło starego kawalera, a niebieskie dostawał chłopak często zmieniający wybranki serca" - wyliczała w rozmowie z PAP Marta Szewerda z Muzeum Wsi Opolskiej.
Najgorszym - w perspektywie ew. związku z oblaną panną - było jajko żółte. Jako jedyne z wielkanocnych jaj było surowe. "Dziewczyna wkładała je kawalerowi do kieszeni, po czym rozbijała je tam i mówiła +jajko masz, ale mnie mieć nie będziesz+. To była wyraźna odmowa" - podkreśliła Szewerda.
Z kolei kawaler, który znajdował się w kręgu zainteresowań panny dostawał jajko czerwone, często z jakimś wierszykiem. "Wśród takich napisów było m.in: +Ja za wodom, ty za wodom, jako ci to jajko podom. Niech ten napis cię ośmieli, byś był u mnie co niedzieli+" - powiedziała.
Innym jajecznym tekstem, który być może powinni wziąć sobie do serca współcześni polewacze był taki: "+Gdy przyjdziesz mnie polać wody flaszeczką, nie myśl, że będę twoją żoneczką. Nic nie utracisz ze swojej dumy gdy zamiast wody przyniesiesz perfumy+. To wyraźna zachęta i zalecenie, by nie oblewać panien wiadrami wody, tylko delikatnie" - podsumowała Szewerda.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.