Nie można wykluczyć, że idea mesjanizmu w nowych religiach została Indianom nieświadomie zaszczepiona przez misjonarzy różnych sekt chrześcijańskich, zwłaszcza protestanckich, które w większym stopniu niż katolicyzm odwołują się do Starego Testamentu z jego tęsknotą do Mesjasza.
Wśród Indian Ameryki Północnej na przełomie XIX i XX w. rozwinęło się kilka ruchów religijnych: taniec śniących, taniec ducha, pejotyzm oraz szakeryzm. Religie te objęły swym zasięgiem wielkie tereny Północnego Zachodu Stanów Zjednoczonych i Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie (szakeryzm), stany Nevada, Oregon, Kalifornia i obszary Wielkich Równin (taniec ducha) oraz rozległe przestrzenie Południowego Zachodu w Stanach Zjednoczonych (pejotyzm).
Niektóre z nich (taniec śniących, taniec ducha), jako ruch upadły, jednak ich natywistyczne idee przetrwały. Natomiast inne nowe religie (pejotyzm, szakeryzm) istnieją do dziś, są bardzo prężne i-stanowią poważny czynnik integracyjny wśród plemion indiańskich.
Nie można wykluczyć, że idea mesjanizmu w nowych religiach została Indianom nieświadomie zaszczepiona przez misjonarzy różnych sekt chrześcijańskich, zwłaszcza protestanckich, które w większym stopniu niż katolicyzm odwołują się do Starego Testamentu z jego tęsknotą do Mesjasza. Lecz również katolicyzm stał się inspiracją ruchu społeczno religijnego o doniosłych skutkach, zwłaszcza w dzisiejszych stanach Oregon, Waszyngton, nad dolnym biegiem rzeki Kolumbia, a wiązało się to z ruchem Śniących (Dream Dance)[1].
Jego twórcą i propagatorem był Indianin zwany Smohalla, urodzony w 1820 r. w Górach Skalistych, wychowany przez misjonarzy katolickich. Stworzył on religię indiańską, silnie nasączoną katolicyzmem i dał się poznać jako potężny szaman i skuteczny uzdrowiciel. W 1860 r. rzucił mu wyzwanie inny potężny szaman, imieniem Mojżesz (Moses). W wyniku konfliktu między nimi Smohalla legł na brzegu rzeki i został uznany za zmarłego. Wezbrane wody poniosły jego ciało z biegiem rzeki. Znalazł go pewien biały farmer, odratował i wyleczył.
Po powrocie do swego plemienia, przekonanego że Smohalla nie żyje, oznajmił o swym „zmartwychwstaniu” oraz o rozmowach, jakie miał z Wielkim Duchem, gdy pozostawał martwy. Wielki Duch miał mu oświadczyć, iż czuje się zawiedziony, gdy widzi, że Indianie porzucają wiarę przodków na rzecz religii Białych.
„Zmartwychwstanie” Smohalli było dostatecznym dowodem na prawdziwość jego słów. Miał on teraz liczne wizje transowe (charakterystyczne dla szamanów), stąd nazwano go Śniącym, a w ślad za nim wielu jego zwolenników. W czasie tych wizji ujrzał porządek kosmogoniczny świata. Wielki Duch stworzył ziemię, zwierzęta i ludzi. Pierwszymi stworzonymi ludźmi byli Indianie. Po nich zostali stworzeni Francuzi, następnie duchowni, Amerykanie, a na końcu Murzyni. Skoro pierwszymi właścicielami ziemi byli Indianie, ich obowiązkiem jest strzec, by ziemia nie była kalana w sposób, jak to czynią Biali. „Żądacie, bym orał ziemię, wołał Smohalla. Czyż mam zatem wziąć nóż i rozciąć łono mej matki? Żądacie, bym ścinał trawy, suszył je na siano i sprzedawał, aby być bogatym jak biały człowiek! Ale jakże bym się odważył ścinać włosy mej matki?”
Tego rodzaju nauczanie stanowiło groźne wyzwanie dla władz Stanów Zjednoczonych, które właśnie forsowały program uczynienia z Indian farmerów.
Nauki Smohalli wprowadził w czyn wódz Józef (Joseph) z plemienia Nez Percé w Idaho. Stanął na czele buntu w 1877 r. i skutecznie walczył przeważającymi liczebnie wojskami amerykańskimi na rozległych obszarach Gór Skalistych. Indianie zachowywali się szlachetnie w tych walkach – wódz Józef zabronił swym wojownikom skalpowania i torturowania schwytanych Białych. Ci ostatni mordowali jednak kobiety i dzieci jego plemienia.
W końcu, gdy w ucieczce do Kanady niedobitki jego wojsk, zdziesiątkowane, wygłodniałe i przemarznięte zostały osaczone zaledwie 50 km od granicy, wódz Józef wyszedł naprzeciw białym oficerom i podając im na znak kapitulacji swą strzelbę wyrzekł te słowa: „Jestem zmęczony walką (...). Mój lud żąda ode mnie jedzenia. A ja nie mam im nic do dania. Jest zimno, a my nie mamy koców ani drewna. Moi ludzie są bliscy śmierci (...). Słuchajcie mnie, dowódcy! Walczyłem, ale od tego miejsca, gdzie stoi teraz słońce, Józef nigdy już nie będzie walczył”.
Źródło: www.misjologia.uksw.edu.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.