Na ekrany naszych kin wszedł właśnie film „Starcie Tytanów”, czyli kolejna hollywoodzka wariacja na temat starożytności i mitologii.
Po całkiem udanym „Percy Jacksonie…” oraz budzącej kontrowersje, acz dającej sporo do myślenia „Agorze”, możemy obecnie obejrzeć w kinach nową wersję przygód greckiego półboga Perseusza. Tym razem scenarzyści dość swobodnie podeszli do starogreckiej opowieści o pogromcy Meduzy i wybawicielu Andromedy.
Odziany w dziwaczny skafander Zeus - w którego wcielił się Liam Neeson - rezyduje na Olimpie, który bardziej przypomina statek kosmiczny, niż antyczną świątynię, zaś jego demoniczny brat Hades – w tej roli Ralph Fiennes - to nie tyle władca podziemnego świata umarłych, ile osobliwe skrzyżowanie... Lucyfera z Draculą. Neeson i Fiennes to jednak świetni aktorzy, którzy nawet w takich rolach potrafią błysnąć talentem. Całkiem nieźle radzi sobie także Gemma Arterton w roli nimfy Io. Szkoda, że tego samego nie można niestety powiedzieć o Samie Worthingtonie.
Ten ostatni bardziej niż Perseusza przypomina bowiem amerykańskiego marines i chyba lepiej czułby się w roli komandosa niż herosa. Zawodzi także – co zaskakujące przy takiej superprodukcji – scenografia. Przykładowo: przeładowany detalami i rekwizytami pałac w Argos wygląda, jak plan zdjęciowy kiepskiego, bollywoodzkiego filmu.
Trudno nie wspomnieć także o całej galerii „maszkar z komputera”, które do złudzenia przypominają postacie znane ze „Star Treka”, „He-Mana”, „Gwiezdnych wojen”, czy filmów w których grasował Predator. Nie jest więc najlepiej z tym nowym „Starciem Tytanów”, którego fabuła ewidentnie inspirowana jest takimi hitami, jak „300”, czy też trylogią „Władca Pierścieni” - bohaterowie sporo wędrują, wygłaszając przy tym nieznośnie patetyczne kwestie o honorze, odwadze i czasie odwetu, który właśnie nadchodzi. Czy więc należy omijać film w reżyserii Louisa Leterriera z daleka?
Mimo wszystko dla mnie stał się on pretekstem do porównania obejrzanych na ekranie wydarzeń z mitami. Skąd wziął się Pegaz? Czy wyłaniający się z morza monstrualny Kraken nie był przypadkiem bezimiennym smokiem? Czy mająca żyć w starożytności Kajsopeja rzeczywiście postąpiła tak, jak odtwarzająca ją na ekranie Polly Walker? Okazja, by lepiej poznać, lub przypomnieć sobie greckią mitologię jest więc znakomita, do czego – niekoniecznie po wizycie w kinie – serdecznie Państwa zachęcam.
"Starcie Tytanów" - reż. Louis Leterrier; wyk. Sam Worthington, Liam Neeson, Mads Mikkelsen, Ralph Fiennes, Gemma Arterton; USA/Wlk. Brytania 2010 r.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.