Święta w śląsko-spiskim klimacie. - Gdybym nie mogła nosić podhalańskiego stroju, nie byłabym w pełni sobą - mówi Justyna Grzywocz, góralka ze Sławięcic.
Justyna Grzywocz, żona Jana, mama Weroniki i Karola, mieszkanka Sławięcic (dzielnica Kędzierzyna-Koźla) w święta do kościoła ubiera się w strój góralski. Dlaczego to jest dla niej jest takie ważne? – Odpowiem słowami córki. Były moje 30. urodziny. Ubieramy się, było dosłownie pół godziny do wyjścia. A wtedy Werka mówi: „Mamo, ja muszę się ubrać po góralsku. No bo to jest dla nas bardzo ważne święto!” – mówi pani Justyna.
Pochodzi z Czarnej Góry na Spiszu. Kto tam był, wie jak pięknie jest położona ta wieś i jak szeroka panorama Tatr stamtąd się rozciąga, zwłaszcza ze szczytu Litwinki na zboczach której położona jest Czarna Góra. To także jedna z tych miejscowości, gdzie tradycje góralskie – w tym wypadku spiskie – są bardzo mocno pielęgnowane. Kiedy Grzywoczowie odziedziczyli dom po dziadkach pana Jana, przeprowadzili się z Krakowa (gdzie w czasie studiów poznali się i pobrali) do Sławięcic.
– Nie było mi łatwo na początku. Napłakałam się. Było tak daleko do domu. W Kędzierzynie ludzie wydawali mi się wtedy tacy smutni. Na ulicy nikt do nikogo nie zagaduje, ludzie chodzą ze spuszczonymi głowami, w ziemię patrzą – tak mi się wtedy wydawało. A w Czarnej Górze – wszyscy są ciotki albo ujki. I jak idzie jakaś babcia drogą, to się do niej zawsze zagada: „E, ciotko, jak się mocie, a ka wy idziecie?”. Chodzi o uśmiech do człowieka i te dwa zdania zamienione – mówi pani Justyna. – Nieważne jest to, gdzie idzie i po co idzie, ale właśnie żeby zagadać – dorzuca Jan Grzywocz.
Z tęsknoty za klimatem rodzinnych stron pani Justyna zaczęła zakładać strój góralski do kościoła w Sławięcicach. - Była we mnie cały czas ta tęsknota za tą ciszą, spokojem, za zapachem gór. Za dźwiękiem Białki, która tam przepływa. Chciałabym to mieć cały czas ze sobą. Ale gór nie mogłam tutaj zabrać – tłumaczy. Obawiała się reakcji ludzi, ale okazało się, że niepotrzebnie. Przyjęcie było bardzo pozytywne.
– Spódnicę mam stylizowaną, podhalańską. Gorsetu nie mam, bo to jest bardzo droga rzecz. Do tego bluzka z haftem, pasek i chusta. Swój spiski strój (właściwie po spisku – krój) zostawiłam mamie, która często w nim chodzi. Nasza córka ma spiski strój od czasu jak miała 2 latka. Karolek był chrzczony w podhalańskim stroju, a teraz już ma strój spiski. Na każde duże święta zakładamy je do kościoła – tłumaczy pani Justyna. – Karolowi bardzo pasuje kapelusz spiski – cieszy się pan Jan.
W domu Grzywoczów tradycje i kultura śląska i spiska mieszają się bez zakłóceń. – Godomy po śląsku, spiywomy po góralsku – mówi pani domu. To samo z potrawami wigilijnymi.– Najbardziej bałam się zupy rybnej, ale posmakowała mi – śmieje się pani Justyna. Teraz sama ją gotuje, przyrządza makówki i oczywiście potrawy z rodzinnego domu. Gdy spędzają święta w Czarnej Górze – śląskie makówki i zupa goszczą na spiskim stole. – Nie chodzi o to, żeby robić dwadzieścia cztery dania, ale dwanaście, które każdy zje ze smakiem – mówi Jan Grzywocz. A jeśli spędzają wigilię u rodziców męża – pani Justyna robi potrawy ze swojego domu na stół teściów. – U nas nie było przepychanek. Jakoś tak samo z siebie przychodzi to mieszanie potraw i zwyczajów – mówi.
Pani Justyna zaangażowała się w życie sławięcickiej społeczności: należy do Towarzystwa Przyjaciół Sławięcic, jest w zespole redakcyjnym „Gazety Sławięcickiej”, Sławięcice uważa za swoje – obok Czarnej Góry – miejsce na świecie.
– Gdybym nie mogła nosić podhalańskiego stroju, to chyba bym się tu nie odnalazła. Nie byłabym w pełni sobą. To, że ludzie tak pozytywnie zareagowali pozwoliło mi poczuć się tu jak u siebie. Mam nadzieję, że dzieci tę tradycję spiską przejmą – mówi mi na pożegnanie Justyna Grzywocz.
Więcej w świątecznym wydaniu „Gościa Opolskiego” nr 51-52/ 22 grudnia.
Andrzej Kerner /Foto Gość Rodzina Grzywoczów. Od lewej: Karol, Jan, Justyna i Weronika.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.