Ten fresk jest wyjątkowy z dwóch powodów. Po pierwsze to bodaj jedyne przedstawienie w światowej sztuce pogrzebu św. Odylona (ok. 962–1049), opata benedyktynów z Cluny. Po drugie artysta namalował… dwa kondukty, jeden na drugim.
Ciało świętego opata niosą na marach mnisi. Głowę Odylona otacza złota aureola. Kondukt prowadzi opat, następca zmarłego. Patrząc na tę kompozycję, ze zdziwieniem jednak odkrywamy, że jest ona „pokreślona” białymi liniami. Po chwili dostrzegamy, że nie są to przypadkowe kreski, lecz kunsztownie narysowane kontury zakapturzonych postaci mnichów, niosących w rękach zapalone gromnice.
Święty Odylon, jako zwierzchnik potężnego opactwa w Cluny, był jednym z najbardziej wpływowych duchownych żyjących na przełomie wieków X i XI. Najprawdopodobniej to właśnie on rozpoczął świętowanie Zaduszek, czyli wspomnienia zmarłych w dniu następującym po uroczystości Wszystkich Świętych. Ponieważ opactwu w Cluny podlegało wówczas kilkaset klasztorów w całej Europie, obchody Zaduszek szeroko się spopularyzowały. Dziś św. Odylon jest patronem dusz czyśćcowych. Idący w kondukcie mnisi narysowani białymi konturami to zatem dusze zmarłych, które z wdzięczności za modlitwy zapoczątkowane przez opata Odylona dołączają się do jego pogrzebu.
Malowidło jest częścią wystroju katedry ormiańskiej we Lwowie. Jego autor, Jan Henryk Rosen (1891–1982), zasłynął później z wielu dzieł plastycznych o tematyce sakralnej, zwłaszcza zrealizowanych w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkał od 1937 roku. Freski we Lwowie powstały na zlecenie Józefa Teodorowicza, arcybiskupa lwowskiego obrządku ormiańskiego.
Leszek Śliwa
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.