Tischner. Miał dar prowadzenia owiecek

Wczoraj świętowaliśmy 85. rocznicę urodzin ks. Michała Hellera. Ciekawe, że tego samego dnia, tylko 5 lat wcześniej, w 1931 r., w Starym Sączu, na świat przyszła druga wybitna osobowość naukowego i kościelnego pejzażu, ks. Józef Tischner. Wczoraj, gdyby żył, obchodziłby 90. urodziny.

Nieżyjący od prawie 21 lat kapłan i jeden z najwybitniejszych filozofów polskich minionego stulecia przyszedł na świat w 1931 roku w Starym Sączu, w domu swego stryja.

Dzieciństwo spędził w Łopusznej. – Jego rodzice znów przenieśli się do naszego miasta w 1970 roku. Tischner miał tu dom rodzinny, który został przeniesiony do muzeum w "Domu na dołkach". Przyjeżdżał tu na święta, odprawiał Msze, głosił kazania u klarysek – mówi Andrzej Długosz, prezes Towarzystwa Miłośników Starego Sącza, które organizuje Dni Tischnerowskie. W Starym Sączu są dwie szkoły noszące imię ks. Tischnera. Miasto do niego wraca, bo dziś – bardziej niż kilkanaście lat temu – jest czas odkrywania Tischnera. Osobą publiczną został po zaangażowaniu się w 1980 r. w Solidarność. Dziesięć lat później Polaków podzieliła jego publicystyka. Masową popularność zyskał dzięki „Historii filozofii po góralsku”.

– Ciągle jesteśmy na początku drogi poznawania tej postaci i jej myśli – uważa Jacek Lelek, burmistrz Starego Sącza. Zdaniem Andrzeja Długosza, znawcy Tischnera, jedną z cenniejszych rzeczy przez niego napisanych jest „Wiara ze słuchania”, zbiór kazań starosądeckich. „Miał niezwykły dar prowadzenie owiecek” – mówiła kiedyś góralska poetka Wanda Czubernatowa. W Starym Sączu pamiętają go przede wszystkim jako księdza. „Mój krajobraz fundamentalny bierze się z gór i trochę z szumu Dunajca. Krajobraz intelektualny z Husserlowskiej redukcji transcendentalnej. Natomiast horyzont religijny z tych drewnianych kościółków, wśród których wyrastałem – w Jurgowie, w Łopusznej. A trochę też ze Starego Sącza i tamtejszej tradycji franciszkańskiej” – pisał ks. prof. Józef Tischner.

Tekst ukazał się na tarnow.gosc.pl w 2018 roku.