Czym kierują się tajne służby, zatrudniając dziennikarzy czy pisarzy?
Bomba wybuchła, kiedy Frederick Forsyth w wydanych w 2016 roku wspomnieniach, zatytułowanych „Outsider. Moje życie”, ujawnił, że przez ponad 20 lat współpracował z MI6. Forsyth nie jest wyjątkiem, bo w służbach wywiadowczych pracowało lub współpracowało z nimi wielu wybitnych pisarzy. Niektórzy rozpoczynali karierę pisarską po odejściu z wywiadu, a część została zatrudniona, mając już za sobą sukcesy literackie. Tych drugich John le Carré nazwał literackimi uciekinierami.
Szpiegowskie niedyskrecje
Czym kierowały się i kierują tajne służby, zatrudniając dziennikarzy czy pisarzy? Po prostu ich zawód stanowi znakomitą przykrywkę, pod którą mogą zbierać materiały i spotykać się z ważnymi osobistościami. Trzeba przyznać, że niektórzy pisarze, pracując w wywiadzie, mieli spore osiągnięcia. Nie przeszkodziło im to w krytykowaniu działalności tajnych służb w powieściach. Czasem nawet dochodziło z tego powodu do skandali. Przykładem takiej sytuacji jest historia książki „Greckie wspomnienia” wybitnego szkockiego pisarza i nacjonalisty Comptona Mackenziego. Pracę w brytyjskim wywiadzie rozpoczął w czasie I wojny światowej, w 1916 roku. Został szefem brytyjskiego kontrwywiadu w Atenach, był niezwykle kompetentny i ceniony przez przełożonych, których, jak później się okazało, uważał za idiotów, a ich rozkazy – za absurdalne. W 1932 roku Mackenzie opublikował powieść autobiograficzną „Greckie wspomnienia”, w której znalazło się mnóstwo niedyskrecji. Największą z nich było ujawnienie znaków stosowanych w korespondencji tajnych służb. Kiedy książka się ukazała, niektórych z nich wciąż używano. Nic dziwnego, że pisarzowi wytoczono proces na podstawie ustawy o tajemnicy państwowej. Wyrok nie był zbyt surowy. Literat-szpieg uniknął więzienia, musiał tylko zapłacić grzywnę w wysokości 100 funtów. Bardziej dotkliwy okazał się zakaz dystrybucji wydrukowanej już książki, która po ocenzurowaniu ukazała się dopiero w 1939 roku.
Podobne zdanie o swoich szefach i dokonaniach MI6 miał Graham Greene. Nie był pierwszym członkiem rodziny w MI6, bo od 1938 roku pracowała tam Elizabeth Greene, siostra pisarza. To ona w 1941 roku zwerbowała brata, który rozpoczął karierę w V sekcji MI6, czyli kontrwywiadzie, w podsekcji iberyjskiej. Greene, zdobywając światowy rozgłos wydaną rok wcześniej powieścią „Moc i chwała”, pracował głównie w Hiszpanii i Portugalii.
Lojalny przyjaciel superzdrajcy
Agentów podsekcji wysyłano aż do Mozambiku w portugalskiej Afryce Wschodniej i Sierra Leone w Afryce Zachodniej. Zadaniem Greene’a i jego współpracowników było monitorowanie żeglugi w Cieśninie Gibraltarskiej. W zespole znaleźli się m.in. historyk Hugh Trevor-Roper, później autor „Ostatnich dni Hitlera”, i Malcolm Muggeridge, słynny dziennikarz, jeden z nielicznych, którzy napisali prawdę o Wielkim Głodzie na Ukrainie. W tym czasie Greene zaprzyjaźnił się też ze swoim przełożonym w podsekcji iberyjskiej Kimem Philbym, największym obok George’a Blake’a zdrajcą w historii brytyjskich tajnych służb. Prawda o działalności Philby’ego wyszła na jaw dopiero na początku lat 60., ale nie przeszkodziło to pisarzowi utrzymywać z sowieckim szpiegiem przyjacielskich kontaktów, nawet po jego ucieczce. Napisał nawet przedmowę do wydanych w 1968 roku wspomnień Philby’ego. Greene oficjalnie zrezygnował z pracy w MI6 w 1944 roku, ale kontakt z firmą utrzymywał przez okres zimnej wojny, łącząc swoje podróże z pracą wywiadowczą.
Echa wywiadowczych doświadczeń przydały się pisarzowi, kiedy pracował nad książkami „Sedno sprawy”, „Nasz człowiek w Hawanie” czy „Czynnik ludzki”. Czasem wykorzystywał je w sposób nieodpowiedzialny. Powieść „Nasz człowiek w Hawanie” wzbudziła niepokój szefów MI5, czyli brytyjskiej Służby Bezpieczeństwa, odpowiedzialnej m.in. za ochronę tajemnicy państwowej, kiedy okazało się, że Greene dokładnie opisał, w jaki sposób szefowie tajnych służb w brytyjskich ambasadach komunikują się z agentami w terenie.
Zastanawiano się nawet, czy nie wytoczyć mu procesu, ale ostatecznie do tego nie doszło. „Za tę wyrozumiałość Greene odwdzięczył się swoim przełożonym dwadzieścia lat później »Czynnikiem ludzkim«, książką, w której zrobił z nich nie tylko głupków, lecz także morderców” – skomentował ten fakt zmarły w ubiegłym roku John le Carré, najwybitniejszy współczesny twórca powieści szpiegowskich.
Obsesja Grahama Greene’a
Bohater „Czynnika ludzkiego” niewątpliwie został zainspirowany postacią Kima Philby’ego. Autor tej powieści, starając się wyjaśnić motywy, jakimi kieruje się zdrajca, właściwie go usprawiedliwia. Pisarz często wyjeżdżał do Związku Radzieckiego, deklarował lojalność wobec przebywającego tam Philby’ego, z którym nawet spotkał się na obiedzie w Moskwie w 1987 roku, a kiedy stanął mur berliński, sfotografował się na jego tle po stronie wschodniej i oznajmił, że wolałby mieszkać właśnie tam. Greene cierpiał na antyamerykańską obsesję. Był przekonany, że został umieszczony przez FBI na czarnej liście sympatyków komunizmu. Kiedy w końcu zajrzał do własnej teczki w FBI, okazało się, że praktycznie nic w niej nie było.
Szpiegowską kartę w swoim życiorysie, chociaż bez większych sukcesów, zapisał również Ernest Hemingway. Pisarz zmarł w 1961 roku, ale prawda o jego związkach z radzieckim wywiadem wyszła na jaw dopiero w 2009 roku, po publikacji książki „Szpiedzy: rozkwit i upadek KGB w Ameryce”. Jej współautorem był Aleksander Wasiljew, były oficer KGB i dziennikarz, który przez jakiś czas miał dostęp do tajnych archiwów organizacji. Okazuje się, że flirt Hemingwaya z lewicą rozpoczął się w 1935 roku. Od tego też roku NKWD podejmowało próby pozyskania pisarza do współpracy. Ostatecznie zwerbował go nowojorski agent, który nadał mu kryptonim „Argo”. Pisarz, znany z antyfaszystowskich poglądów, relacjonował wojnę domową w Hiszpanii z perspektywy strony republikańskiej, wspieranej przez Związek Radziecki. „Hemingway był rekrutem ideologicznym… Nie przypominał jednak innych »prawdziwie wierzących« komunistów – nie dbał o marksizm ani leninizm. Dołączył do zespołu antyfaszystów, żeby być bardziej skutecznym, a przynajmniej w taki sposób myślał o NKWD” – napisał o motywach, jakie kierowały Hemingwayem, amerykański historyk wojskowości Nicholas Reynolds, autor wydanej również w Polsce książki „Towarzysz Hemingway. Pisarz, żeglarz, żołnierz, szpieg”. Okazało się jednak, że Argo nie był zbyt dobrym źródłem informacji, nie przekazywał radzieckiemu wywiadowi żadnych raportów. Po wojnie w Hiszpanii NKWD próbowało odnowić z nim kontakty, nawet wysłało w tym celu na Kubę agenta, ale bez powodzenia. Ostatni zapis z radzieckiej teczki pisarza pochodzi z 1950 roku. Kiedy w 1941 roku Niemcy wypowiedziały wojnę Stanom Zjednoczonym, Hemingway zaoferował swoje usługi OSS, czyli Biuru Służb Strategicznych, poprzednikowi CIA. Jego łódź rybacka „Pilar” miała śledzić na Karaibach U-Booty i likwidować je. Swojej akcji, która zresztą nie przyniosła sukcesów, na cześć swojego kota nadał kryptonim „Friendless”.
Szpiegowskie misje Forsytha
Frederick Forsyth w chwili podjęcia współpracy z MI6 był już znanym dziennikarzem. Swoje bestsellerowe powieści napisał później, kiedy poświęcił się wyłącznie literaturze. Od 1961 roku pracował w Agencji Reutera w Paryżu i Berlinie, a następnie w BBC jako asystent korespondenta wojennego. W 1967 roku wyjechał do Afryki, by relacjonować wojnę domową w Nigerii. W następnym roku zerwał współpracę z BBC, „zniesmaczony kłamstwami i zniekształceniami” dotyczącymi sposobu przedstawiania konfliktu. Wrócił do Biafry jako wolny strzelec. Swoje korespondencje wysyłał do redakcji „Evening Standard” i magazynu „Time”. Pod koniec 1968 roku MI6 poprosiło go, by przesyłał aktualne informacje na temat sytuacji w Biafrze. W „Outsiderze” Forsyth opisuje kilka epizodów związanych ze współpracą z brytyjskim wywiadem. Dla wielu czytelników jego powieści wyznanie dotyczące współpracy z wywiadem nie było zaskoczeniem, bo już wcześniej podejrzewano, że znakomicie w nich udokumentowane działania tajnych służb nie są fantazją. Wyznanie pisarza spotkało się z nieprzychylnym przyjęciem części środowiska, które uważało, że łączenie dziennikarstwa ze szpiegostwem jest niemoralne i obniża rangę zawodu dziennikarza. Inni wskazywali na patriotyczne pobudki pisarza znanego z niezależności i konserwatywnych poglądów. Sam Forsyth nie wstydzi się swoich związków z wywiadem.
Również niektórzy polscy pisarze zajmowali się szpiegowaniem, i nie chodzi tu o donosicieli z czasów PRL-u. Józef Ignacy Kraszewski czy Sergiusz Piasecki, agent Oddziału II Sztabu Generalnego, robili to z pobudek patriotycznych. •
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Posłuchaj popularnego utworu w wykonaniu grupy Iława Gospel Singers.
Wcześniej nakręcił kontrowersyjne „Ostatnie kuszenie Chrystusa”.
Spotkali się tam przedstawiciele 14 małopolskich chórów gospel, by wspólnie uwielbiać Boga.