Czym jest Facebook? Miejscem spotkania, wymiany myśli, czy może raczej targowiskiem próżności?
Fejs Bóg
Problem stał się na tyle istotny, że na jego temat powstało już w Polsce kilka sztuk teatralnych. Mają znamienne tytuły: „Ojciec Bóg” Macieja Perchucia, „Bóg Fejs” Praskiej Trupy Czango czy „Fejs Bóg” Szymona Turkiewicza. W spektaklu tego ostatniego, wystawianym przez warszawską Scenę Współczesną, portal przyjmuje cechy ludzkie. Dla głównej bohaterki Ewy staje się pocieszycielem, spowiednikiem, idealnym kochankiem. Każe jej udzielać się w internetowych akcjach protestacyjnych, które są jednak tylko imitacją prawdziwego buntu. – Podczas pisania sztuki, przez około półtora miesiąca, byłem nie tyle aktywnym użytkownikiem, co raczej „podglądaczem” Facebooka – opowiada reżyser i autor scenariusza. – Zafascynował mnie ten fenomen, tygiel, z którego mogłem wyławiać inspiracje. Widziałem, że niektórzy ludzie przesiadują tam całymi dniami. Zacząłem zastanawiać się, na ile znajomi, których zapraszamy, rzeczywiście są naszymi znajomymi i czy w trudnej sytuacji moglibyśmy liczyć na ich pomoc. To doprowadziło mnie do pytania bardziej metafizycznego: czy za tą ścianą, na której użytkownicy wymieniają myśli, stoi ktoś potężniejszy od nich. Mój Fejs Bóg nie jest Bogiem – to raczej współczesny bożek, który wciąga ludzi do swojej sekty, by na ich tęsknotach zarabiać pieniądze. Choć Turkiewicz w swoim spektaklu stara się wyważyć racje i przedstawia zarówno zalety, jak i wady Facebooka, to jednak przyznaje, że chce przede wszystkim zwrócić uwagę na zagrożenia, które z nim się wiążą: – Nie chodzi tu o demonizowanie tego narzędzia, ale raczej o niebezpieczeństwa dla człowieka jako jednostki. Facebook może stanowić ułudę relacji międzyludzkich, substytut namacalnych przyjaźni.
Używaj, ale ostrożnie
Może więc w takim razie lepiej nie używać Facebooka? Nic podobnego! To znakomite źródło wiedzy o otaczającym nas świecie i najlepszy sposób na szybkie dotarcie z informacją do świadomości tych wszystkich odbiorców, na których najbardziej nam na zależy. – Dla mnie to także sposób komunikacji ze znajomymi, zwłaszcza tymi nieco dalszymi, dla których w codziennym życiu często nie starcza nam czasu – wyznaje Jakub Szymczuk. – I oczywiście narzędzie pracy. Nieraz w ciągu kilku minut udawało mi się dzięki niemu znaleźć osobę, której potrzebowałem do zdjęcia, mimo że wcześniej jej nie znałem.
Najlepiej więc podejść do Facebooka tak, jak podchodzi się do innych narzędzi. Posługiwać się nim, jednak z zachowaniem pewnej ostrożności. Przede wszystkim nie należy umieszczać na nim zbyt wielu informacji o sobie, zwłaszcza takich, które ktoś może w przyszłości wykorzystać przeciwko nam. Trzeba też uważać na to, kogo przyjmujemy do grona znajomych. Dobrze, by były to osoby, które faktycznie znamy i co do których mamy pewność, że nie chcą nas wykorzystać do celów marketingowych czy propagandowych. Oczywiście należy też pilnować czasu spędzanego przed komputerem, by nie zaniedbać innych zajęć. Jeśli zastosujemy się do tych zasad, z pewnością będziemy mogli powiedzieć o naszej facebookowej aktywności: „Lubię to”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.