Kazimierz Jagiellończyk był kiedyś bardzo czczony jako patron Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dziś jednak nieco o nim zapomniano.
Ostre światło pada na twarz młodzieńca, który zasnął oparty o kamień. Ludzie z jego otoczenia wydają się bardzo zaniepokojeni. Czy przypadkiem nie zasłabł? Jego zdrowie jest przecież tak wątłe…
Gdyby nie tytuł obrazu, mielibyśmy poważne trudności z rozpoznaniem śpiącego młodzieńca. Królewicz Kazimierz Jagiellończyk był kiedyś bardzo czczony jako patron Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dziś jednak nieco o nim zapomniano.
Scena, którą widzimy, jest ilustracją opowieści z popularnych żywotów świętych. Kazimierz często sam w nocy szedł pod drzwi kościoła, bo nie mógł się doczekać ich otwarcia. Zdarzało się, że dworzanie znajdowali go śpiącego przed wejściem. Wyczółkowski umieścił tę scenę przed katedrą wileńską, w której święty wielokrotnie się modlił, a w 1484 r. został pochowany. W tej samej katedrze w 1604 r. odbyły się jego uroczystości kanonizacyjne.
Królewicz Kazimierz był drugim z sześciu synów króla Kazimierza Jagiellończyka. Żył tylko 26 lat, zmarł na gruźlicę. Już za życia wiele mówiło się o jego pobożności i ascetycznych praktykach. Gdy przed kanonizacją ekshumowano jego ciało, znaleziono koło głowy pergamin z wypisanym jego ulubionym hymnem ku czci Najświętszej Maryi Panny: „Dnia każdego sław Maryję”.
Jedna z otaczających królewicza postaci nie jest anonimowa. Z prawej strony klęczy Jan Długosz, twórca sławnej kroniki Królestwa Polskiego. Był on wychowawcą synów Kazimierza Jagiellończyka. O swoim kanonizowanym później wychowanku napisał kiedyś: „był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”. „Królewicz Kazimierz i Długosz” był pierwszym obrazem Leona Wyczółkowskiego wystawianym w warszawskiej Zachęcie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.