Czyli: może tak to jest…
Może to właśnie samo życie udało się ukazać na ekranie w tym niezależnym filmie, nakręconym przez Adama Leona w 2021 roku.
Jego nazwisko pewnie nic Państwo nie mówi. Ale już odtwórczyni głównej roli jest bardzo znana. - Księżniczka Małgorzata! – wykrzykują ludzie najczęściej na widok Vanessy Kirby, bo właśnie w tę postać wcieliła się ona w słynnym, serialowym „The Crown”.
W „Italian Studies” ktoś krzyknie: - Alina Reynolds! – i będzie to nowy początek dla głównej bohaterki filmu, która straciła pamięć i dotąd, kompletnie bezcelowo, błąkała się po ulicach Nowego Jorku.
Słysząc jednak, że nazywa się Reynolds, i że napisała świetny zbiór opowiadań, zatytułowany „Italian Studies” właśnie, młoda kobieta nadal nie będzie nic z tego pamiętać, ale zacznie prowadzić swego rodzaju śledztwo we własnej sprawie. Uda się do biblioteki, zacznie czytać kolejne nowele z tomiku, którego ponoć jest autorką, w nadziei, że coś/kogoś sobie przypomni.
Potem dalej będzie jednak wędrowała po ulicach amerykańskiej metropolii. Tu rozmowa z kimś przypadkowym, tam jakiś posiłek. Impreza w klubie, kolejna rozmowa, konflikt, przerwa na papierosa itd.
Pozornie nic się tu nie klei, a przecież z właśnie takich epizodów składa się życie. Albo jeszcze lepiej: to co z niego pamiętamy. Co wspominamy. Do czego, mniej lub bardziej świadomie, wracamy w myślach.
Oczywiście twórcy zadbali, by artystycznie „podkoloryzować” nieco ten film. Piękne zdjęcia, czy hipnotyzująca muzyka sprawiają, że klimat jest tu naprawdę niezwykły. Bo reszta jest... bardzo zwykła. Ale może właśnie o to chodziło? By przez 1,5 godziny poprzyglądać się takim właśnie zwykłym-niezwykłym epizodom. Oddać swego rodzaju hołd codzienności.
Cóż, „ja to kupuję”. Więc polecam i daję znać, że on-line „Italian Studies” dostępne jest w ofercie Amazon Prime.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów