"IO" Jerzego Skolimowskiego otrzymał we wtorek nominację do Oscara dla najlepszego pełnometrażowego filmu międzynarodowego. O statuetkę w tej kategorii ubiegają się też m.in. "Blisko" Lucasa Dhonta i "Na Zachodzie bez zmian" Edwarda Bergera.
Nominacje do 95. Oscarów ogłoszono we wtorek na profilu nagród na YouTube. Nazwiska finalistów odczytali amerykańska aktorka Allison Williams i brytyjski aktor Riz Ahmed.
"Ja nie jestem szczęśliwy. Może to dotrze do mnie, bo wypadałoby mi być szczęśliwym, ale głównie mam uczucie ulgi, bo wyobrażam sobie, jakbym się czuł gdybym nie dostał tej nominacji. Wykonaliśmy rzeczywiście katorżniczą pracę i głównie ze względu na rozmiar wysiłku, jaki poświęciliśmy kampanii. Gdyby to miało nie przynieść tej upragnionej nominacji, to - znacie państwo słowo na +w...+ - jakbym się czuł" - powiedział reżyser podczas konferencji prasowej, która odbyła się w siedzibie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Skolimowski powiedział dziennikarzom, że chciałby wyjaśnić hasło "katorżnicza praca przy kampanii oscarowej". "Owszem, odbywała się ona w przyjemnych warunkach, bo w kalifornijskim słońcu, w wygodnym hotelu i przy dobrym jedle i napitku, ale... ta ilość bełkotu, który trzeba wydalić z siebie i to właściwie monotonnie, powtarzając co kilkanaście zdań, wracać znowu do zdania numer jeden i przeplatać zdaniem numer siedem, numer trzy itd... Powtarzanie tego samego, z ambicji tylko zmieniając trochę szyk słów w zdaniu" - narzekał reżyser. "Miałem już wykute na pamięć takie zwroty, które szczególnie trafiały do ucha. Takich rozmów miałem co najmniej kilkanaście dziennie i kilkanaście zoomów z całego świata".
Dodał, że najgorsze dla niego były sesje Q and A. "Kiedy po filmie zostaje się sam na sam z widownią, która zaczyna zadawać pytania na tyle oryginalne, że nie mam już tej puli frazesów, którymi się mogę odpędzić wobec dziennikarzy, tylko muszę wymyślać coś swoim kulejącym angielskim. Ewa (Piaskowska, producentka-PAP) jest tuż obok mnie i podrzuca mi jakieś słowo, żebym wykazał się - jako taką przynajmniej - znajomością języka. To są najgorsze chwile. To trwa 20, 30 minut, czasami dłużej. To jest tak wykańczające, że kiedy schodzę ze sceny, to jestem zlany potem. Więc gdybyśmy nie dostali nominacji to by mnie szlag trafił" - powiedział. "Stąd ulga, że ten wysiłek nie poszedł na marne. Była to właściwie robota głupiego, odwalałem konieczność, którą trzeba było zrobić, żeby zamanifestować swoją obecność tam, żeby dostać się na trzecią lub siódmą stronę jakiegoś pisma, żeby jakaś tam wzmianka była, bo ta wzmianka się liczy tak, jak teraz będzie się liczyć ilość okładek branżowych pism" - mówił.
Wśród tytułów nominowanych w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy znalazł się "IO" Jerzego Skolimowskiego. Obraz, doceniony nagrodą jury podczas ubiegłorocznego festiwalu w Cannes, luźno nawiązuje do "Na los szczęścia, Baltazarze!" Roberta Bressona. Jego głównym bohaterem jest osiołek, który występuje w cyrku z młodą artystką o pseudonimie Kasandra (Sandra Drzymalska). Dziewczyna troskliwie się nim opiekuje, a IO darzy ją bezwarunkową miłością. Niestety, kiedy po demonstracji przeciwników wykorzystywania zwierząt do cyrku wkraczają komornicy, owa dwójka musi się rozdzielić. Osiołek trafia do stajni, a później jeszcze kilkakrotnie zmienia właścicieli. Opiekę nad nim sprawują m.in. kierowca tira (Mateusz Kościukiewicz) i włoski ksiądz (Lorenzo Zurzolo), który zabiera zwierzę do posiadłości hrabiny (Isabelle Huppert).
Współscenarzystką i współproducentką "IO" jest Ewa Piaskowska. Za zdjęcia odpowiada Michał Dymek (część z nich zrealizowali Michał Englert i Paweł Edelman), a za montaż - Agnieszka Glińska.
Szansę na statuetkę w tej kategorii otrzymały również: "Blisko" Lucasa Dhonta (Belgia), "Na Zachodzie bez zmian" Edwarda Bergera (Niemcy), "Cicha dziewczyna" Colma Baireada (Irlandia) oraz "Argentyna, 1985" Santiago Mitrego (Argentyna).
Faworytem wyścigu po 95. Oscary - z 11 nominacjami - został obraz "Wszystko wszędzie naraz" Daniela Kwana i Daniela Scheinerta. Twórcy filmu mogą zostać docenieni w kategoriach: najlepszy film, reżyseria, scenariusz oryginalny, aktor drugoplanowy (Ke Huy Quan), aktorka pierwszoplanowa (Michelle Yeoh), aktorka drugoplanowa (Jamie Lee Curtis i Stephanie Hsu), muzyka, piosenka, kostiumy oraz montaż.
Po dziewięć nominacji trafiło do "Duchów Inisherin" Martina McDonagha i "Na Zachodzie bez zmian" Edwarda Bergera. Nowy obraz autora "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri" ubiega się o statuetki dla najlepszego filmu, reżysera, aktora pierwszoplanowego (Colin Farrell), aktora drugoplanowego (Brendan Gleeson i Barry Keoghan), aktorki drugoplanowej (Kerry Condon), a także za scenariusz oryginalny, montaż i muzykę. Z kolei dzieło Bergera może liczyć na nagrody za najlepszy film, pełnometrażowy film międzynarodowy, scenariusz adaptowany (Berger, Lesley Paterson i Ian Stokell), zdjęcia (James Friend), fryzury i charakteryzację, muzykę, scenografię, dźwięk oraz efekty wizualne.
Na osiem Oscarów - w kategoriach najlepszy film, zdjęcia (Mandy Walker), aktor pierwszoplanowy (Austin Butler), scenografia, dźwięk, fryzury i charakteryzacja, montaż i kostiumy - mogą liczyć twórcy "Elvisa" Buza Luhrmanna.
Maksymalnie siedem statuetek - za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny (Steven Spielberg i Tony Kushner), muzykę, scenografię, a także dla aktorki pierwszoplanowej (Michelle Williams) i aktora drugoplanowego (Judd Hirsch) - może przypaść "Fabelmanom" Stevena Spielberga.
O sześć nagród - za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny, zdjęcia (Florian Hoffmeister), montaż, a także dla aktorki pierwszoplanowej (Cate Blanchett) - ubiega się "Tar" Todda Fielda. Tyle samo szans na statuetki - w kategoriach najlepszy film, scenariusz adaptowany (Ehren Kruger, Eric Warren Singer i Christopher McQuarrie), montaż, piosenka, dźwięk i efekty wizualne - otrzymał "Top Gun: Maverick" Josepha Kosinskiego.
Oprócz "Wszystko wszędzie naraz", "Duchów Inisherin", "Na Zachodzie bez zmian", "Fabelmanów", "Tar", "Elvisa" i "Top Gun: Maverick" najlepszym filmem może zostać "Avatar: Istota wody" Jamesa Camerona, "Women Talking" Sarah Polley lub "W trójkącie" Rubena Ostlunda.
Wśród finalistek w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa - obok Blanchett, Williams i Yeoh - znalazły się Ana de Armas ("Blondynka") i Andrea Riseborough ("To Leslie"). Oscar dla aktorki drugoplanowej może trafić m.in. do Hong Chau ("Wieloryb) lub Angeli Bassett ("Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu").
Brendan Fraser ("Wieloryb"), Paul Mescal ("Aftersun") i Bill Nighy ("Living") - to pozostali nominowani w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy. Za rolę drugoplanową może zostać uhonorowany m.in. Brian Tyree Henry ("Most"). Nominację w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy otrzymał "IO" Jerzego Skolimowskiego. Obraz, doceniony nagrodą jury podczas ubiegłorocznego festiwalu w Cannes, luźno nawiązuje do "Na los szczęścia, Baltazarze!" Roberta Bressona. Jego głównym bohaterem jest osiołek, który występuje w cyrku z młodą artystką o pseudonimie Kasandra (Sandra Drzymalska). Dziewczyna troskliwie się nim opiekuje, a IO darzy ją bezwarunkową miłością. Niestety, kiedy po demonstracji przeciwników wykorzystywania zwierząt do cyrku wkraczają komornicy, owa dwójka musi się rozdzielić. Osiołek trafia do stajni, a później jeszcze kilkakrotnie zmienia właścicieli. Opiekę nad nim sprawują m.in. kierowca tira (Mateusz Kościukiewicz) i włoski ksiądz (Lorenzo Zurzolo), który zabiera zwierzę do posiadłości hrabiny (Isabelle Huppert).
Współscenarzystką i współproducentką "IO" jest Ewa Piaskowska. Za zdjęcia odpowiada Michał Dymek (część z nich zrealizowali Michał Englert i Paweł Edelman), a za montaż - Agnieszka Glińska.
Z "IO" i reprezentującym Niemcy "Na Zachodzie bez zmian" o Oscara dla filmu międzynarodowego konkurować będą: "Blisko" Lucasa Dhonta (Belgia), "Cicha dziewczyna" Colma Baireada (Irlandia) i "Argentyna, 1985" Santiago Mitrego (Argentyna).
Laureatów nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej poznamy w niedzielę 12 marca podczas gali, która odbędzie się w hollywoodzkim Dolby Theatre. Gospodarzem uroczystości będzie Jimmy Kimmel. Aktor i komik w przeszłości dwukrotnie pełnił tę funkcję - w 2017 i 2018 r. "Propozycja poprowadzenia gali oscarowej po raz trzeci to albo wielki zaszczyt albo pułapka. Tak czy inaczej, jestem wdzięczny Akademii za to, że zaprosiła mnie zaraz po tym, jak wszyscy mocni kandydaci powiedzieli +nie+" – zażartował artysta, cytowany przez portal US Magazine.
W 2019 r. - po tym, jak z roli prowadzącego galę oscarową zrezygnował oskarżony o homofobię komik Kevin Hart - decyzją Akademii po raz pierwszy od 30 lat ceremonia odbyła się bez gospodarza ani gospodyni. W 2020 i 2021 r. powtórzono tę formułę. Jak argumentowali wówczas członkowie Akademii, uroczystości bazujące na "osobowościach sław wręczających nagrody" przyciągają przed ekrany większą liczbę widzów. W ubiegłym roku przywrócono gali tradycyjną formułę. W roli prowadzących wystąpiły aktorki: Wanda Sykes, Amy Schumer i Regina Hall.
Jak podał portal Variety, powołując się na dane Live + Same Day Nielsen, ubiegłoroczną ceremonię oscarową śledziło "16,6 mln widzów, co oznacza wzrost o 58 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym", kiedy to odnotowano rekordowo niską oglądalność: 10,5 mln widzów. "Oglądalność wzrosła w trzech znaczących momentach: gdy Troy Kotsur został laureatem nagrody dla najlepszego aktora drugoplanowego za rolę w +CODA+, kiedy Will Smith spoliczkował Chrisa Rocka, a także podczas przemówienia Smitha, który otrzymał statuetkę dla najlepszego aktora pierwszoplanowego" – czytamy.
Laureatów nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej poznamy w niedzielę 12 marca podczas gali, która odbędzie się w hollywoodzkim Dolby Theatre. Gospodarzem uroczystości będzie Jimmy Kimmel. Aktor i komik w przeszłości dwukrotnie pełnił tę funkcję - w 2017 i 2018 r. "Propozycja poprowadzenia gali oscarowej po raz trzeci to albo wielki zaszczyt albo pułapka. Tak czy inaczej, jestem wdzięczny Akademii za to, że zaprosiła mnie zaraz po tym, jak wszyscy mocni kandydaci powiedzieli +nie+" - zażartował artysta, cytowany przez portal US Magazine.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...