O śmierci i o tym, że muzyka go wybrała, mówi Adam Strug.
Barbara Gruszka-Zych: Czy śpiewanie może pomóc w przygotowaniu do śmierci?
Adam Strug: Wierzących przygotowują raczej praktyki pobożnościowe, także zinstytucjonalizowane, np. Bractwa Dobrej Śmierci, oraz obchodzenie pierwszych piątków i sobót miesiąca czy rozważanie męki Jezusa. W „Dzienniczku” siostry Faustyny znalazło się zdanie, że śmierć jest jednak straszna. Tu niczego nie da się przewidzieć: ludzie całe życie pobożni nagle w chwili przejścia przeżywają kryzys, a wątpiący – zyskują spokój.
Mówiłeś mi, że kilka razy byłeś świadkiem śmierci.
Czterokrotnie towarzyszyłem agonii i za każdym razem to było trudne przeżycie. Aczkolwiek dwa razy spotkałem pogodzonych ze swoim losem do tego stopnia, że starali się oszczędzić bliskich, którzy zostają. Na Roztoczu miałem sąsiada, który, zdając sobie sprawę, że dobiega do mety, tuż przed śmiercią spytany przez pielęgniarkę: „Jak tam, panie Janku?” odpowiedział spokojnie: „Siostro, jak w jajeczku”. Potem zaśpiewał mi jeszcze: „Zrób mi, Matko, zrób maleńki kącik u Jezusa stóp”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.