Czyli Spielberg w formie. I to wyjątkowej.
Bo nakręcił film z polotem i finezją. Łotrzykowski, ale osadzony w popkulturze i ikonografii lat ’60. A więc kapitalny wizualnie. I świetny aktorsko.
Który to już raz wystąpił u niego Tom Hanks? A jednak to dwaj inni aktorzy – Leonardo DiCaprio i Christopher Walken kradną mu show. Zwłaszcza ten ostatni, który za rolę w „Złap mnie jeśli potrafisz” zgarnął m.in. nagrodę BAFTA oraz nominację do Oscara.
Cały ciężar filmu „spoczywa” jednak na DiCaprio. Wszak to on wciela się w tu genialnego oszusta, Franka Abagnale'a, który w bardzo młodym wieku trafił na listę poszukiwanych przez FBI osób (był najmłodszym takim przestępcą w dziejach).
Kolejne jego akcje, szwindle, pomysły – raz w kostiumie pilota linii Pan-Am, innym razem jako lekarz, prawnik, uniwersytecki profesor… - co jeszcze wymyśli ten chłopak? Kogo, ile razy i jak wykiwa? No i kiedy w końcu wpadnie? Bo przecież kiedyś na pewno powinie mu się noga.
Na pewno? A może jednak znów się wywinie?
Ogląda się to wszystko świetnie. Momentami wręcz z zapartym tchem. Ale nie brak tu również bardziej refleksyjnych momentów. Wszak genialny oszust jest tak naprawdę przeraźliwie samotny i nieszczęśliwy, zaś ścigający go agent FBI (Hanks), z czasem widzi w nim nie tyle przestępcę, co zagubionego i niedojrzałego chłopca, którego, po ojcowsku, raczej trzeba z bagna, w które się wpakował wciągnąć, a nie bezdusznie pakować za kratki...
Jak to się wszystko skończy? To już trzeba zobaczyć samemu, a zapewniam, że warto, więc od razu daję znać, że on-line film jest dostępny m.in. na Netfixie, czy w HBO MAX.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.