Święty Bernard pada na kolana i składając ręce do modlitwy, dziękuje niebiosom.
Właśnie na klasztornym dziedzińcu ukazała mu się Matka Boża. Bernard z Clairvaux, opat klasztoru cystersów i doktor Kościoła, był znany ze swej miłości do Maryi. Legenda głosi, że pewnego razu mu się ukazała, pozdrawiając go słowami: „Salve Bernarde” (Witaj, Bernardzie). Pomiędzy unoszącą się w powietrzu Matką Bożą a klęczącym na ziemi Bernardem leży otwarta księga, w której kierunku leci ptak. Księga symbolizuje wiedzę Bernarda, jednego z najwybitniejszych teologów średniowiecza, autora wielu naukowych traktatów. Ptak oznacza oczywiście inspirację Ducha Świętego, jaka stale towarzyszyła życiu i twórczości Bernarda. Autor dzieła, austriacki malarz Wilhelm Bernatzik (1853–1906), postanowił namalować ten obraz, zafascynowany pięknem cysterskiego klasztoru Heiligenkreuz, znajdującego się w górach Lasu Wiedeńskiego w północno-wschodniej Austrii. Bernatzik, wybitny pejzażysta, uczynił z klasztornego krużganka tło wizji św. Bernarda. Opactwo Heiligenkreuz powstało w 1133 roku, za życia świętego, znanego z ogromnego rozmachu swej działalności ewangelizacyjnej, zakładającego dziesiątki nowych klasztorów. Bernatzik studiował malarstwo w Wiedniu, Düsseldorfie i Paryżu. W stolicy Francji przejął od impresjonistów zwyczaj malowania w plenerze. „Wizja św. Bernarda” przyniosła mu sławę, którą potwierdzał kolejnymi dziełami. Na przełomie XIX i XX wieku należał do najbardziej wpływowych austriackich artystów. Był jednym z założycieli Secesji Wiedeńskiej oraz jej przywódcą. Oprócz pejzaży malował też sceny rodzajowe, a także obrazy symboliczne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...