Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
Komedyjka? Pewnie i tak można ten film „załatwić”, zaszufladkować i mieć go z głowy. A jednak, gdy się go ogląda, nie sposób się nie wciągnąć.
Pal licho narkotykowo-przestępczą intrygę – ta jest tu przecież tylko pretekstem, by dać pole do popisu Eddiemu Murphy. Niebywale utalentowanemu komikowi, który swoim cwaniactwem, sprytem, pomysłowością, a przede wszystkim wyszczekaniem, potrafi zbajerować każdego.
Zachowuje się raczej jak drobny przestępca, podrzędny diler narkotykowy, czym wprowadza w błąd kolejne osoby. Praktycznie nikt nie bierze go poważnie, więc spokojnie może prowadzić swoje śledztwo i na końcu przechytrzyć i przyskrzynić tych, którzy początkowo wydawali się nietykalni.
Fabuła prosta jak drut? A jednak, jak na lata ’80, całkiem oryginalna. Wszak wtedy na ekranach królowali raczej Rambo, Rocky, czy Terminator, czyli bohaterowie rozwiązujący wszelkie swoje problemy siłowo. Tymczasem grany przez Murphy’ego Axel Foley musi radzić sobie w zupełnie inny sposób. I kto wie, czy to właśnie dlatego publiczność nie pokochała tej postaci tak bardzo. W końcu, w kinach, można było odetchnąć od tych wszystkich krwawych sportów, krwawych pięści, krwawych pojedynków, pojawiających się nie tylko w tytułach, seriami trzaskanych wtedy filmów.
„Gliniarz z Beverly Hills” oczywiście też jest serią. Pierwsza część pojawiła się w roku 1984, druga w 1987. Trzecia dopiero w 1994. I tu miał być koniec, ale, 30 lat później, Netflix zdecydował się na jej wskrzeszenie i już latem tego roku możemy spodziewać się „czwórki”, czego dowodem poniższy teaser:
Czy to jest dobry pomysł? Boję się, że nie. Ale charakterystyczny motyw muzyczny ("Axel F") skomponowany przez Harolda Faltermeyera, fajnie znowu usłyszeć. I fajnie, że co jakiś czas pierwszego, kultowego już dziś „Gliniarza...” przypominają stacje telewizyjne. A też można go oglądać (podobnie jak część II i III) m.in. na Netflixie.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...